Halo, czy jest na sali ojciec…?!

IMAG0650

O ciąży dowiedziałam się krótko po tym, jak mój M. wypłynął. Wielka radość, a jednocześnie obawa, jak to wszystko będzie- czy sprawdzę się jako mama, jak odnajdę się w nowej roli…
Oboje postanowiliśmy zrobić bożonarodzeniowy prezent naszym rodzicom, mówiąc im o ciąży w wigilijny wieczór. W Polsce godz. 19.00- moi rodzice wniebowzięci, łzy, euforia, wielka radość. W Brazylii dopiero 15.00, prawie 300-metrowy kontenerowiec wypływa z Rio de Janeiro. Łapiąc zasięg, M. przekazuje wiadomość swoim rodzicom. Radość i uśmiech na twarzach. Będą dziadkami.
Boże Narodzenie ma w sobie coś magicznego, to wyjątkowe chwile, lecz szybko mijają. Przyszedł czas, by powrócić do codzienności. Wtedy dopiero dotarło do mnie, co tak naprawdę mnie czeka. Od razu wiedziałam, że chcę, byśmy podczas porodu byli razem. Lecz w przypadku rodzin marynarskich, w wielu sytuacjach, chcieć nie znaczy móc.
Będąc w drugim miesiącu ciąży, pojechałam z fasolką odwiedzić tatę na statku. Włoskie Livorno przywitało nas iście wiosenną pogodą w środku zimy. Jedyną oznaką mojego odmiennego stanu był guzik od jeansów, który już się nie dopinał. Po ponad dwóch miesiącach, gdy odbieraliśmy M. z lotniska, brzuszek był już okrąglutki. Na szczęście mąż wrócił, gdy byłam w piątym miesiącu ciąży i został ze mną do porodu. Uff tym razem się udało, pomyślałam. Świadoma tego, że morze wzywa w najmniej oczekiwanych momentach, byłam szczęśliwa, że mogłam dzielić tę wspaniałą chwilę z mężem. Wiem, że wiele jeszcze przed nami, i wiele takich chwil, że choć byśmy chcieli być razem, to gór nie da się przeskoczyć.
Czasy, gdy marynarze wypływali w morze na pół roku, dawno minęły. Teraz kontrakty są bardziej przyjazne, a armatorzy przychylniejsi. Lecz nie daleko by szukać kobiet, żon marynarzy, które rodziły same, a mąż po raz pierwszy zobaczył dziecko, gdy to miało 2-3 miesiące. Wśród kolegów-marynarzy mojego M. jest takich wielu. Dlatego ja uważam się za ogromną szczęściarę.
Z własnej perspektywy wiem, że wsparcie najbliższej osoby w pierwszych dniach po, jest szczególnie ważne. Nie da się tego porównać z niczym innym. Tym bardziej cieszę się, że tym razem morze okazało swoją przychylność i pozwoliło mojemu M. zejść na ląd…
A Wy, miałyście to szczęście dzielić chwile porodu we dwoje (a właściwie we troje) ? 🙂

4 thoughts on “Halo, czy jest na sali ojciec…?!

  1. Chyba faktycznie Ty jesteś humanistką, a ja mam głowę ścisłą…Czytam, to co przecież dokładnie wiem,z ogromnym zaciekawieniem 🙂 Karusia też płakała. A teraz Jasiu jest moim oczkiem w głowie.Weekendy beż niego to weekendy stracone 😦 :*

    Polubione przez 1 osoba

  2. I my poinformowaliśmy rodzinę w Wigilię. Nie ma lepszego momentu na tak wyjątkowe niespodzianki 🙂 A podczas porodu również witaliśmy naszą Córeczkę razem. Nie wyobrażałam sobie, żeby mogło być inaczej. Pisz dalej Asiu, temat jest mi tak bliski, że czytam z wielkim zainteresowaniem! I jeszcze bardziej doceniam to, że mam mojego K. u boku na co dzień…

    Polubione przez 1 osoba

  3. Obecność męża przy porodzie – BEZCENNE !!! Szczerze POLECAM i nie wyobrażam sobie inaczej . Nasza trójeczka spędziła ten przełomowy moment życia RAZEM :):)

    Polubione przez 1 osoba

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s