Pamiętam, jakby to było wczoraj. Choć czasu już trochę upłynęło. Zrobiłam dla mojego M. album. Na naszą pierwszą rocznicę. Nie ślubu. Związku. Na długo przed zdjęcia zbierałam. Myśli spisywałam. I siedziałam tak wieczorami. Strona po stronie. Starannie opisywałam każde zdjęcie. Skrawki materiałów przyklejałam. Kokardki wiązałam. Ten album to przekrój przez cały rok. Nasz pierwszy rok razem. I stoi on teraz na półce. W naszym wspólnym domu. Obok niego też inne albumy. Nasze. A w nich zdjęcia z następnych lat. Często wracam do fotografii. Patrzę na te uchwycone uśmiechy. Na radość. I szczęście. Na odwiedzone miejsca. I każde z tych miejsc pamiętam. Pamiętam zachód słońca na Krecie. I powiew wiatru w Hamburgu. Pamiętam orzełka na piasku w Gąskach. Muzykę na promie do Szwecji. I zapach Jego perfum, gdy mi się oświadczał. Pamiętam wiele. Pamiętać chcę wszystko.
To z domu rodzinnego wyniosłam, by zdjęcia wywoływać. Ile radochy było, gdy tata od fotografa wracał. I zdjęcia z wakacji wywołane przynosił. Teraz już tej frajdy nie ma. Moje dziecko jej mieć nie będzie. Bo każde zjęcie odtworzyć można. Bo teraz po sto, dwieście się pstryka. Lecz ja wybieram. Te najlepsze. I w pamięci chowam. A gdy pamięć zawodzi…Album przypomina…