,,Halo halo, tu Wimbledon”

55Niedawno to było. Rano. W radio powiedzieli, że zmarł. Szok. Nagle tak smutno. Zrobiło się smutno. W ogóle to nie lubię tego słowa. Tego na z. Ale jest powszechnie używane. Odszedł wspaniały człowiek. Mistrz w swoim fachu. Podziwiałam go. Uwielbiałam słuchać tych jego barwnych relacji. Opatrzonych nienaganną polszczyzną. To osoba z tych, do których ma się sentyment. A potem jeszcze zagrali. Tę moją piosenkę. I znowu sobie zdałam sprawę. Że jego też już nie ma. A ten jego film. Ten mój. Bo jego to dużo było. Ale ten mój. To nieśmiertelny jest. I on w nim też. Dla mnie ciągle żywy.

Eh…

Wiosna idzie. Już kilka razu w tym roku widziałam. Klucze ptaków. Wracają. A one się znają. Więc wiosna idzie. W sumie to już nawet śniegu nie pamiętam. Tegorocznego. Tak już mam. Że niektórych rzeczy to nawet do szufladek w głowie nie wkładam. A inne głęboko zaszufladkowane trzymam. No ale tego śniegu to nie pamiętam już. Wiosna idzie.

Nie wiem, czy to podświadomie. Na skutek tych ostatnich wydarzeń. A może tak ot. Czasami i tak też mam. I już. Zazwyczaj w niedzielne popołudnie. Choć zdarza się i w tygodniu. Ale raczej popołudniami. Niedzielny obiad. U rodziców. Jak powiem, że tradycja…To zabrzmi, jakbym nie wiem jaką staruszką była. No ale co tam. Mówię. Tradycja. Jasiu sadełko zawiązuje. Tu się uśmiecham. Bo to powiedzenie z dzieciństwa. Dzieciństwa mojego M. I bardzo mi się podoba. No ale gdy to sadełko tak się zawiązuje. Ja z M. na cmentarz jedziemy. Blisko jest nawet. Lecz ostatni raz tu byłam, gdy święci wszyscy swój dzień mieli. I usprawiedliwienia nie mam. Sumienie za to głośne. Wszystkich nie odwiedzam. A chciałabym. Dwóch Dziadków. I Jadzię moją ukochaną. Z Elkiem. Ją najbardziej pamiętam. Bo najdłużej z nami była. Choć i tak zbyt krótko. Jednego dziadka w ogóle nie znałam. A drugi rok po moich urodzinach odszedł. Park chciał dla mnie przebudowywać. Alejki brukować. A raz podobno. Jak na spacer w wózku mnie zabrał. To go trzy godziny nie było. I szukali go po całym osiedlu. A on od sąsiada do sąsiada. Taki dumny był. Jedno zdjęcie z nim mam. Tylko jedno. Dobrze, że chociaż jakieś mam. I nawet gdyby zaginęło. Lecz nie pozwolę. To i tak w mej głowie pozostanie. Zawsze w pamięci będę je mieć. A jego w sercu. I tak się cieszę. Że nam dane było. Móc choć przez ten rok razem poobcować. Los był łaskawy. Bo przecież są i tacy. Co tyle czasu na to mają. A się nie poznają.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s