Było nie tak dawno o pachnidłach, olejach i innych mazidłach. Tych dla dorosłych. A konkretniej tych z moich półek. Dziś czas na Jasiowe specyfiki. Te co ich sami używamy. Polecamy. Bo sprawdzone je już mamy.

Kosmetyków dla dzieci na rynku bez liku. Firmy prześcigają się w coraz to nowszych recepturach. Różne zastosowania. Kolorowe opakowania. Opinie. Cena. Dobra reklama. Jest wiele czynników, którymi rodzice kierują się przy wyborze najlepszych kosmetyków dla swoich pociech. Ja, kompletując wyprawkę dla Jasia, w sprawie kosmetyków byłam raczej minimalistką. Kierowałam się zasadą ,,im mniej tym lepiej.” A i tak wszystko wyszło w przysłowiowym  praniu.

Z racji tendencji do suchej skóry mojego dziecka, od samego początku Janek kąpany był w emolientach z popularnej na rynku firmy Emolium. Po jakimś czasie stwierdziłam jednak, że długotrwałe używanie tej emulsji sprawi, że skóra mojego dziecka przyzwyczai się do tego specyfiku, i w razie faktycznej potrzeby, trudno będzie nam poratować się czymś bardziej sensownym. Z tego względu od jakiegoś czasu używamy osobno płynu do kąpieli oraz szamponu do  włosów. Niemiecka firma Bubchen, bo o niej tutaj mowa, jest niestety w Polsce stacjonarnie dość trudno dostępna. W sieci natomiast jest tego mnóstwo. Zresztą…. dla chcącego nic trudnego. Nas akurat zaopatruje babcia mieszkająca za zachodnią granicą.

Jeśli chodzi o nawilżenie suchej skóry, wypróbowaliśmy wiele kosmetyków. Metoda prób i  błędów w naszym przypadku na szczęście nie trwała zbyt długo. Po zakupie i sprawdzeniu raptem kilku balsamów, natrafiliśmy na TEN. I z czystym sumieniem śmiem twierdzić, że nie zamieniłabym go na żaden inny. Sama go nieraz podkradam dla siebie. Zdecydowanie wart swojej ceny.

Każdy rodzic wie, jak ważna jest pielęgnacja okołopieluszkowa. Nie tylko dobre pieluchy, ale również chusteczki i kremy odgrywają ogromną rolę. Zdaję sobie sprawę z tego, że ilu użytkowników, tyle opinii. Dla jednego coś jest bublem. Podczas gdy dla drugiej osoby okazuje się być odkryciem roku. Zresztą…to jak ze wszystkim. Ja polecam to, czego sama używam. I sobie chwalę. Dla pupci naszego brzdąca najlepszy jest stary, poczciwy Bepanthen. Jeśli chodzi o chusteczki, to używamy naprzemiennie te i te.

Przy higienie jamy ustnej należałoby się zatrzymać na dłużej. Często rodzice nie wiedzą, zastanawiają się kiedy, na jakim etapie rozwoju, w jakim wieku powinni zacząć dbać o ząbki swojego malucha. I przyznam się, że ja również byłam w tej kwestii zielona. Cóż, człowiek cały czas się uczy. Gdy urodził się Jasiek, szukałam informacji w tym temacie. Po silikonowej nakładce na palec, nie tak całkiem dawno przyszedł czas na pastę i szczoteczkę do zębów. Zauroczeni jesteśmy składem oraz akcesoriami tych produktów rodem z Antypodów. Wszystkie smaki polecamy w ciemno.

Pamiętać należy również o odpowiedniej ochronie skóry dziecka w zależności od pory roku. Zimą ważne jest, by skóra twarzy byłą dobrze nawilżona, a jednocześnie dobrze chroniona przed ujemną temperaturą. U nas przez cała zimę doskonale sprawdził się ColdCreme. Natomiast na letnie, słoneczne i ciepłe dni polecamy bardzo wydajny spray.

Na koniec może trochę z innej beczki, ale wiem, że są dzieci, na które ogromny wpływ mają specyfiki w których pierzemy ich ubranka. Sama ten temat przerabiałam. Dlatego na swoim przykładzie polecam markę Frosch.

Pozostałe pozycje na zdjęciach to Chicco (aktualnie na komary, choć przygotowuję też domowe olejki), Disnemar (do codziennej pielęgnacji noska), Mustela (przy przeziębieniu na zatkany nosek) oraz OmegaMed (jedno ze źródeł naszej odporności).

P.S. A ta pojemna, ciesząca oko kosmetyczka, idealna na wakacyjne podróże, to wyrób niezawodnej i ukochanej przeze mnie niemieckiej Haby.