Miszmasz

170Czasem ktoś pyta skąd biorę tematy na bloga. Skąd wiem o czym napisać. W zasadzie, to nie wiem. I dawno już od zamierzonej tematyki odbiegłam. Bo przecież miało być głównie o wychowaniu dziecka w rodzinie marynarskiej. A wyszło o wszystkim. Miszmasz. Piszę, co mi na myśl przyjdzie. Co gdzieś głęboko siedzi. I co tylko szybko przez myśl przeleci. Te tematy, to same jakoś przychodzą. I się domagają, żeby na papier je przelać. Nie planuję co kiedy napisać. Samo tak jakoś. Nieraz to błahe sprawy, te zwykłe, dają pomysł do rozmyśleń. Przypadkowo spotkana osoba. Wspomnienia. Codzienna sytuacja. Czasem przyroda. Piosenka. Chichot mojego Szkraba. Moje matkowe obserwacje. Obawy. Radości. A jeszcze czasem książka. Dobre słowo. Albo cytaty, które tak lubię.

Dziś moje wspomnienia. Obawy. Takie tam rozmyślenia.

Mówi się, że im człowiek starszy, tym więcej o życiu wie. Mądrzejszy. Odważniejszy. Z większym bagażem doświadczeń. Choć z tą odwagą, to tak nie do końca, bo młodość to luz, to zapał. Chęć podbicia świata. Szaleństwo. Odwaga, ale pozorna. Bo będąc młodym, nie zdajemy sobie sprawy z wielu przypadłości. Ale taka właśnie jest młodość, swoimi prawami się rządzi. I za młodu często ten bagaż zapełniamy, tymi doświadczeniami pakujemy.

Kiedyś w moim życiu inne priorytety były. Ten świat chciałam podbijać. Karierę robić. Odpowiedzialne funkcje pełnić. Wysokie stanowiska obejmować. I choć wychodzę z założenia, że raczej niczego w życiu nie żałuję, bo nic nie dzieje się bez przyczyny. I każda sytuacja coś do naszego życia wnosi, nie ważne czy dobrego czy złego, bo przecież tych złych też nie unikniemy. To pewnych rzeczy, będąc tu, gdzie teraz jestem, wiedząc to, co teraz wiem, bałabym się powtórzyć.

Kilka lat temu poleciałam do Brazylii. Do Rio de Janeiro. Zimą. Na trzy tygodnie. Sama. To nie była wycieczka, co ją biuro podróży organizuje. Po prostu. Bilet kupiłam. I już. I się wtedy nie bałam, że sama, że drugi koniec świata, że kraj niebezpieczny, lot długi. I nie obyło się bez przygód, tych niekoniecznie miłych. Przesiadkę na de Gaulle w Paryżu miałam. Air France tym razem zawiodło. Choć lubię te linie. Samolot się spóźnił, a ten do Rio już odleciał. I tak zostałam w grudniu bez skarpet, w balerinach i cienkim sweterku. Bagażu głównego mi nie dali. W podręcznym prezenty same. Szczoteczka do zębów. Aparat. I ładowarka do telefonu. I tak utknęłam, na dwa dni prawie, we francuskiej stolicy.

W Rio już będąc też się nie bałam po ulicach spacerować, na Copacabanie się wylegiwać. Choć to jedno z najniebezpieczniejszych miast świata. Zielonooka blondynka rzuca się tam w oczy. I wszystko stać się mogło. Na szczęście wróciłam szczęśliwie. Choć znów z przygodami. Z burzą straszliwą, turbulencjami, tlenowymi maskami i zmianą trasy. Teraz jak o tym myślę, to mnie dreszcz przechodzi, bo bym się nie odważyła na to, co wtedy. Mimo tych doświadczeń i tego, co już wiem. Na odwrót przecież być powinno. Zaprawiona w boju nie powinnam się bać. A jednak…

Z marynarzami podobnie. Choć oni nie mają wyboru. Do pracy zazwyczaj dolecieć muszą często bardzo daleko i równie często z przygodami. Znów niekoniecznie miłymi. I straszne są te ,,dojazdy”. Zawsze się denerwuję i niepokoję i spokojna nie będę póki na statek nie wejdzie. Bo to różnie jest a człowiek sam jeden na siebie liczyć tylko może.

Pamiętam jak drżałam, gdy z Pakistanu wracał. Na ulicach zamieszki, palące się samochody i pełno dziwnych ludzi, karabinami wymachują i w taksówkę uderzają, zatrzymać próbują. Matko…Albo teraz ostatnio. Znów ta nieszczęsna Brazylia. Ponad dwadzieścia godzin lotu. Zadupie jakieś. Wysiada w końcu i nikt na niego nie czeka. A miał go przecież do hotelu zawieźć. Trzy godziny. I nic. Nikogo. Telefon milczy. Jeden. I drugi.

Były wspomnienia. Obawy. I cytat będzie. Miszmasz, który lubię.

,,Człowiek, który nic nie wie, posiada odwagę; ten, który dużo wie- strach”

1 2 3 4 5 6 7 8 9

 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s