Zwierzyniec

DSC_1551xRzadko się to zdarza. By człowiek nie lubił zwierząt. Jedni psy za najwierniejszych przyjaciół  uważają. Drudzy koty uwielbiają. Inni mają szczurki. Myszki. Chomiki. Szynszyle. Jeszcze inni papugi. Kanarki. A nawet gołębie. Z nami od trzynastu lat jest Jupik. Terrier z Yorkshire. Dziadziuś już z niego. Zębów nie ma. Po schodach też już coraz trudniej mu podejść. Ale uwielbiam tę jego radość. I szamański taniec gdy pojawiam się w progu.

Me dziecko też zwierzaki uwielbia. Pociesznie wchodzi w każdy kąt. By pacnąć psa choćby w ucho. Karmi wiewiórki. Piszczy razem z gdakającymi w parku kurami. I grucha z gołębiami sąsiada. Jak dobrze że ten park tak blisko mamy. Z całym zwierzyńcem na czele. Są kuce. I konie Przewalskiego. Strusie. I emu co im tak dziwnie z oczu patrzy. Jak z Tybetu. Wścibskie kozy. Osiołek staruszek co mnie w pieluchach pamięta. Są dziki ze śmiesznymi ryjkami. I ich wietnamskie kuzynki. Daniele. Owce co to je Teraz na łyso prawie obcięli. Alpaki dwie co tak się ludzi wstydzą. Pawia rodzinka co im się te małe rok temu urodziły. I cała masa innych zwierząt.

Jaką radość te dzieci mają w oczach. Co po parku spacerują. I uśmiech wymalowany na twarzy. I Jasiek. Mimo że tak często tu jesteśmy. W głos się śmieje. I po swojemu gada. Gdy przy każdym wybiegu się zatrzymujemy. Przy jednym jest „ko ko”. Przy innym „kwa kwa”. Jest też „muuu”. I obowiązkowo „chrum chrum”. Bo Jasiek świnki sobie upodobał. A konkretniej jedną. Tę pluszową. Ze szwedzkiego sklepu. I wszędzie ją targa. I tuli. Całuje. I z nią nawet zasypia. Tak lubi tę świnię.

DSC_0648IMGL7721

(fot. Aneta Smorawińska)

Ja też mam te swoje ulubione. Takie już od dawna. I nie wiedzieć dlaczego akurat takie. Ptaszyska. Sztuk trzy. Sobie upodobałam. Kolejność bez znaczenia. Bo jednakowo lubię. Pierwszy to pelikan. Z ogromniastym wolem, co w nim te wszystkie ryby chowa. Śmieszny taki. Wyobrażenie mam z książek. Bo na żywo nigdy nie widziałam. Drugi to tukan. Czarniutki cały. I ten przepiękny żółty dziób. Nad ma głową  nie raz przelatywał, gdy brazylijskie ulice przemierzałam. W końcu jest i flaming. Różowiutki. Na tych cienkich nóżkach. Widziałam je ostatnim razem w poznańskim zoo. I na dłużej się zatrzymalam. Bo mają coś w sobie. Tylko nie wiem co. Piękne są i już.

I te trzy ptaszyska zawsze się gdzieś u mnie przewijają. Głowę mą zaprzątają. Co ja nieraz z nimi mam. Bo jak nieraz człowiekowi coś do głowy wejdzie. To siedzi i siedzi. A że teraz tyle wszystkiego. To łatwo się na coś fajnego napatoczyć. Jest taka mała polska manufaktura. Co piękne ubranka szyje. Z polskich materiałów. Bardzo dobrych gatunkowo. Na mamuśkach, brzuchatkach i dzieciakach się skupiają. A nawet dla tatusiów coś mają. Szyją ciążowe sukienki. Co uniwersalne są. Bo i po porodzie śmiało nosić je można. I bluzki do karmienia. Legginsy co ciążowy brzuszek utrzymają. I całą masę różności. Flamingi też się u nich znalazły. Takie piękne. Od MAMATU

DSC04344

DSC04348

DSC04350

DSC04351

Jest też firma. O obco brzmiącej nazwie HUG The Stuff. Ale w stu procentach polska. Szyją cudeńka. Dla maluszków. Ich niebanalne wzornictwo mnie zachwyca. I wpadłam po uszy. I nawet jedną marynarską perełkę mają. Co moim marzeniem jest.

12004038_499490356887510_466024449678202766_n 12003152_499490263554186_5259448290581828358_n 11182244_445575115612368_3544872015144656081_n

Jednym słowem: Świnie górą! 🙂

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s