Tak wiem. Należy mi się opierdziel. Bo ostatnio mało piszę. A Wy piszecie do mnie. Kiedy nowy post. Co tak rzadko. Eh… I to nie tak, że pisać mi się nie chce. Albo, że nie mam o czym. Taki teraz mamy ciężki okres. Ciągle jakieś choróbska nas dopadają. Nasza odporność poszła w las. Gdyby ktoś nie był na bieżąco. To aktualnie walczymy z zapaleniem spojówek i zapaleniem zatok. No i górnym trójkom się też zachciało wyłazić. Więc i gorączka też się przypałętała. Eh…
Dziś 6 grudnia. A ja tak bardzo nie lubię tego dnia. Zawsze mi smutno. I źle. I miejsca sobie znaleźć nie mogę. I już z tydzień przed o tym dniu myślałam. Jakoś tak pozytywnie nastroić się chciałam. Bo to w końcu Mikołajki. A ja ich Jankowi odbierać nie chcę. I miał radochę. Jak sto pięćdziesiąt. O 6.40 już buszował w skarpetach. I prezenty wyciągał. I przedsmak Świąt już był. Bo mieliśmy gości. Więc i przyśpieszone prezenty świąteczne też już były.
Dwadzieścia jeden lat temu to było. Mikołajki. Prezenty nam przyniosła. W dobieranego mnie uczesała. Do szkoły wyprawiła. A wieczorem już jej nie było. Odeszła. Na zawsze. Moja Jadzia. I każdego roku tym dniem żyję. I takie to żywe we mnie. Mimo upływu tylu lat przecież. Jakoś pozbierać się nie mogę. Ciężko tak. Ale obiecałam sobie, że będzie dobrze. Bo przecież to wszystko dla Jasia. Tej radości zabrać mu nie mam prawa. I nie dałam się. Bo przecież matką jestem. A matce nie przystoi…
Obiecałam, że zdradzę Wam kilka prezentowych inspiracji. Niestety tą dla mojego M. podzielę się dopiero po jego powrocie. Bo przecież mój M. to najwierniejszy czytelnik bloga. A szkoda by było zepsuć niespodziankę. (Tak tak, widzę jak w tym miejscu śmieje mu się buzia). Odwiedzili nas dziadkowie, którzy prezenty świąteczne już dostali. Więc dzielę się z Wami swoim odkryciem. Moim zdaniem idealny prezent na Święta, Dzień Babci/Dziadka, lub po prostu, tak ot.
Książka do zapisywania wspomnień. Wszystkich przecież nie jesteśmy w stanie spamiętać. Albo nie jest nam dane. Bo los zabiera ukochane osoby. Eh.
Więcej o tych książkach znajdziecie tutaj: www.moidziadkowie.pl
Książki to chyba dobry i sprawdzony prezent. Bo mają coś w sobie. Oczywiście te wyselekcjonowane. Odpowiednie do danej osoby, wieku, zainteresowań itd. Jeśli nie macie pomysłu na prezent dla morskich dzieciaków. To te poniżej się sprawdzą…
Piękna. Prosta. Z jakże mądrym przekazem. Do kupienia w Empiku.
Historia 5-letniego Gustawa, który został marynarzem. Piękna historia działająca na zmysły. Polecam. Również do kupienia w Empiku.
Animalium to propozycja dla starszych już dzieci. Dla mnie książka majstersztyk. Pięknie wydana. Powalające na kolana ilustracje. Papier. Format. Język. Wielkość czcionki. No wsio. Wydawnictwo Dwie Siostry
A teraz trochę tych dzisiejszych radości, co to uśmiech na twarzy mojego Jacha wywołały.
Koń na biegunach przyjechał do nas już jakiś tydzień temu. Vilac
Janek ma fazę na gotowanie, więc jest i kuchnia. Wyprodukowała ją włoska firma SEVI. Najstarszy producent zabawek w Europie. Moje najnowsze odkrycie. Jestem absolutnie zafascynowana. Do kupienia tutaj.
Są też warzywa i owoce z Ikei. Drewniany parking z Lidla. Kluczyki z pilotem. Model auta. Drewniany pirat za sterem (bo marynarskie akcenty zawsze mile widziane). I fenomenalne drewniane auto z czterema różnymi końcówkami.