Pamiętam, jakby to było wczoraj. Miałem 8 lat. Właśnie w tym wieku dostałem globus. Niezbyt duży, ale był kolorowy i fajnie się obracał. Oczywiście starałem się określić gdzie dokładnie się znajduję w tym wielkim Świecie. Pamiętam, mały, bardzo mały napis „Polska” na niewielkim fragmencie globusa. Byłem oniemiały. Naprawdę Świat jest taki wielki?! I nie, nie od tego momentu zafascynowały mnie inne kraje, możliwość podróżowania, zobaczenia różnych miejsc.. Niestety muszę Was zawieść, ale nic z tych rzeczy.. Prawdę powiedziawszy moja natura lenia nie podpowiada mi aby podróżować.. chyba, że pomiędzy lodówką a kanapą 😉
Przez parę ładnych lat, wciśnięty gdzieś w kąt, ów globus zbierał jedynie kurz. Potem gdzieś zaginął podczas przeprowadzki.
Przyszedł czas matury. Mogę szczerze przyznać, że zaliczałem się do tej części młodzieży, która nie miała pojęcia co chce robić w przyszłości. Oczywiście, miewałem rożne pomysły, ale praca na morzu na tamten czas nie była jednym z nich.
Z racji tego, że mam w rodzinie stomatologa, oraz tego, że było mi wszystko jedno, przygotowywałem się na studia medyczne. I tak właśnie było, fakultety, korepetycje oraz Biologia, Fizyka i Chemia na świadectwie maturalnym. Idealny „set” do Akademii Morskiej.
Kiedy ktoś mnie pyta dlaczego pracuje na statku, dlaczego wybrałem takie życie, to zawsze odpowiadam tak samo – niechcący.. Bo to prawda, pływanie, które tak bardzo wpływa ma życie mojej rodziny i moje, zacząłem przez przypadek ( ale myślę, że współczynnik lenistwa był wprost proporcjonalny do efektu). Zabrakło mi 8 punktów aby studiować stomatologię. Tak, tak, dla wielu ludzi to pewnie tragedia, cała włożona praca poszła na marne.. Lecz nie dla mnie. Ja miałem w głowie tylko to, żeby nie zmarnować roku i gdzieś się zahaczyć. Akademia Morska w Szczecinie była mi po drodze więc pomyślałem, dlaczego nie?
Tak właśnie wyglądał początek. Niestety brak u mnie tradycji marynarskich w rodzinie, nie mam natury obieżyświata, ani nie mogę stwierdzić, że od dziecka fascynował mnie ten zawód. Nie będzie tu żadnej romantycznej, morskiej historii o tym jak to oceany, fale, wiatry porwały moje serce…. Po prostu nie dostałem się na inne studia przez mojego wbudowanego już w system lenia:)
Wszystko zmieniło się po tym, gdy zacząłem naukę. Poznawałem rzeczy, o których istnieniu nie miałem pojęcia. Potem nadszedł czas praktyki. Pierwsze statki, pierwsze poważniejsze kontrakty. Problemy, radości. Wzloty i upadki. Tęsknota..
Tak, może teraz nieco o moim punkcie widzenia. Nie, nie pływam z miłości do morza. Moją miłością jest moja Żona i Syn. Koniec, kropka. I tak to sie kształtuje, ale skłamałbym mówiąc, że ten zawód mnie nie kręci.. Ciężko jednoznacznie wskazać co jest tym magnesem, który mimo, że czasem przeklinasz już tę robotę, przyciąga..
Uwaga, dementuję wszelkie plotki. Marynarz nie tylko pływa statkiem, zwiedza fajne i ciekawe miejsca, ogląda filmy, leni się i jeszcze mu za to dobrze płacą.. Większość osób tak właśnie myśli, ale.. No właśnie. Zawsze jest ale. Wyobraź sobie, że każdy dzień jest poniedziałkiem. Niedziele poznajesz po tym, że po obiedzie dostajesz porcję lodów i nie pracujesz 10 godzin a jedynie 8.. A marynarz to taka sprytna bestia, że jeszcze w tym wszystkim odnajdzie czas, żeby obejrzeć film:) Kiedy deszcz czy silny wiatr nie jest wymówką od tego aby wyjść na zewnątrz i pracować. Czasem po prostu padasz z nóg. Budzisz się w środku nocy bez świadomości czy to jest dzień czy właśnie noc. Czy zaspałem na wachtę czy mam jeszcze godzinę snu… Pamiętam, kiedy raz obudziłem się w swojej kabinie spanikowany bo nie wiedziałem gdzie jestem;) No ale jak to się mówi „jedzenie i spanie nie jest obowiązkowe”. I tego sie trzymasz. Ale za to wszystko dostajesz naprawdę super rzecz – dziką satysfakcję..
Czy tęsknię? A czy moja rodzina tęskni? Odpowiedź jest prosta. Oczywiście, że tak. Oczywiście, że tęsknię. Ale to oni dają mi siłę. Tak się utarło, że marynarze to twardziele. To prawda, bez cienia wątpliwości, ale siłę, którą mamy, dostajemy od naszych bliskich. Kiedy myślisz o swoich bliskich, to nawet czwarty poniedziałek w tygodniu nie wydaje się być straszny – oznacza to, że zobaczysz i wyściskasz ich mocno za cztery poniedziałki mniej. Oczywiście nie wszystko jest tak łatwe i piękne, choćby Święta na burcie.. W morzu to jeszcze jak cię mogę, nie powiem, dzień jest inny, ale w porcie? Ech.. Ale przecież w dzisiejszych czasach mamy Internet, możemy zobaczyć się na Skypie.. Tak, w dzisiejszych czasach nie jest źle, można się łatwiej komunikować, ale ja wolę być w kontakcie bez przerwy, dlatego moich bliskich zawsze mam w sercu. I nawet Święta da się przeżyć razem, będąc daleko od siebie, na swój sposób..
No i wyszedł prawdziwy groch z kapustą.. Niestety palce nieco bardziej sztywne niż mojej Żony, nie potrafią tak ładnie, składnie skakać po klawiaturze, ale myślę, że da się przez to przebrnąć. Zresztą, sami oceńcie.
Mając 8 lat, dłubiąc w nosie i kręcąc kolorowym globusem nie pomyślałem, że będę kiedyś ten Świat okrążał. Ze wschodu na zachód, z północy na południe.. Nie sądziłem, że ten Świat stanie się nagle taki mały… Dziś Chiny, za miesiąc Brazylia.. Ale najważniejszy jest ostatni port, do którego uwielbiam wracać.. Mój dom.. Uśmiechnięta Żona, roześmiany Syn.. I nie jest istotne ile mil mnie od nich fizycznie dzieli bo zawsze są blisko mnie.
Czy to było moje marzenie? Nie wiem, nie potrafię określić kiedy marzeniem być przestało a stało się rzeczywistością. Czy to moja pasja? Zapewne.
Prowadzisz ponad 300 metrowy statek… Robisz 21 węzłów.. Kolejny port – Singapur.. Daleko? Nie, tylko o krok od domu..
Autor: B.B.
Wspaniale ! Wspaniale jest przeczytać to z tej męskiej strony.. ja dopiero zaczynam żyć tym całym marynarkim życiem, ale dzięki takim postom a także całemu blogowi zmniejsza się mój strach a miłość nabiera jeszcze większego tempa ! Dziękuję ! 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
To ja dziękuję. Miło jest słyszeć takie komentarze. Wtedy wiem, że to całe moje pisanie ma sens. Dzięki! 🙂
PolubieniePolubienie
Aśka prawie bym spaliła naleśnika tak sie zaczytałam. Uwielbiam czytać Twojego bloga, ale kurcze konkurencja Ci rośnie!!! Super napisane, niektóre zdania „wypowiedziane” jakbym słuchała mojego M! może powinniście razem prowadzić bloga? w końcu Dziecko Morza wspólne…;-)))
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Hahahaha Asiula Ty moja, się uśmiałam z tym naleśnikiem 😀 super, dzięki. A M. jak się ucieszy jak mu powiem. A tak by the way, to trzeba się kurde w końcu spotkać 😀
PolubieniePolubienie
koniecznie!!! zapraszamy:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Super tekst! Wreszcie coś prawdziwego o byciu marynarzem, bez gadania głupot o romantyzmie, miłości do morza, która gna, bez tego całego jak to fajnie ma marynarzem! A to wcale nie jest takie fajne, gdy nie da się wyspać, bo wypaść można z koi, kucharz jest do d…, na ląd przez cały kontrakt nie można zejść. I proszę więcej wpisów męskich, tych napisanych przez facetów – marynarzy! Jeszcze raz brawo! Prosto i tak od serca.
PolubieniePolubienie
Dziękuję Kornelia 🙂 obiecuję więcej postów pisanych przez mojego M. 🙂
PolubieniePolubienie
właśnie , własnie bez romantyzmu i miłości do morza! bo ja od mojego M też nigdy nie słyszałam jak piękny jest szum fal albo jak pachnie bryza morska ! takie właśnie rzeczywiste i prawdziwe! i to , że się pracuje 7 dni w tygodniu przez 24 godziny, bo tak naprawdę nawet jak ma się wolny czas to zawsze mogą zawołać itp itd.
no po prostu kocham ten post!
PolubieniePolubienie
właśnie , własnie bez romantyzmu i miłości do morza! bo ja od mojego M też nigdy nie słyszałam jak piękny jest szum fal albo jak pachnie bryza morska ! takie właśnie rzeczywiste i prawdziwe! i to , że się pracuje 7 dni w tygodniu przez 24 godziny, bo tak naprawdę nawet jak ma się wolny czas to zawsze mogą zawołać itp itd.
no po prostu kocham ten post!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziewczyny, jestem w szoku taką ilością pozytywnych komentarzy. Bardzo Wam dziękuję w imieniu mojego M. Teraz to już się nie wykręci od pisania postów 😀
PolubieniePolubienie
Jak dla mnie bomba !!! Bartku, co jakiś czas przejmij ster Dziecka Morza od Asi !! hihihi mój M w zasadzie tez przez przypadek,co więcej z drugiego końca PL. AM w Szczecinie tyle wspomnień… ahhhhh te nasze Morsiaki :)))))
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Teraz się już Bartek nie wykręci- po tyluuuuu komentarzach musi co jakiś czas pisać 😀
PolubieniePolubienie
no patrzcie, jakie przypadki chodzą po ludziach;D u nas też… nie było pomysłu, pojawiła się Morska, i tadam! Za chwilę mi się wyrwie z rąk na pół roku… Co zrobić:)
Pozdrawiam Was i dużo siły!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Pati, przypadków to jest tyle, że hoho 😀 ale one chyba są najlepsze. Dużo siły dla Ciebie Kochana, Paweł wróci i się widzimy 🙂 ściskamy z Jachem
PolubieniePolubienie
Ehhh tak bardzo rozumiem Patrycję:(( 6msc okropnie długo, u mnie właśnie minęły, jeszcze kilka dni jakoś wytrwam na ostatku sił………… Ale wytuliła i spotkałabym się z Wami :)))))
PolubieniePolubienie
Karolina spotkanie obowiązkowe. Styczeń?
PolubieniePolubienie
Obowiązkowo !!!!!!!!!!!! :))))))) Ja bezdzietna na razie, to się dostosuję do każdego terminu :)))))
PolubieniePolubienie
Super, już się cieszę 🙂
PolubieniePolubienie
Jak marynarz spędza święta w morzu ?
PolubieniePolubienie
A to może w następnym poście o tym… 🙂
PolubieniePolubienie
Super! Bardzo życiowy, wciągający i ciekawy post. Bardzo lubię czytać Waszego bloga i zawsze chętnie wracam na stronę Dziecko Morza 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Aga dzięki wielkie 🙂 takie komentarze dają kopa do dalszego pisania 🙂 pozdrawiamy ciepło
PolubieniePolubienie
Haha rozbawił mnie ten wpis 🙂 bo to całkiem podobnie jak u nas, też Akademia Morska w Szczecinie, studia podjęte po prostu z braku innego pomysłu i tez M jest leniuszkiem 😛 Pozdrawiam cieplutko 🙂
PolubieniePolubienie