Wrócił M. Jest z nami. Taka sielanka. Tak o tym marzyłam. I mam. W końcu. Uwielbiam ten czas, gdy z nami jest. Ja momentalnie z twardej baby w lelochową dziewczynę się przeistoczyłam. A jak przychodzi co do czego, i w drugą stronę mam się przeistaczać, to wcale nie takie to proste. Z lotniska M. z Jaśkiem odebraliśmy. Pierwsza reakcja jak zwykle bezcenna. Gdy tylko w drzwiach przesuwnych tatę ujrzał, uśmiech od ucha do ucha. Potem zawiechę złapał. I rozkminiał, że już nie na monitorze komputera, ale tu, z nami jest. Mnie na drugi dzień choróbsko dopadło. Jakby wiedziało, że już chorować mi wolno. I nawet to chorowanie już zupełnie inne. Bo razem. Bo jest On. I wiem, że wszystkim się zajmie.
Tyle mam do napisania. Tyle do opowiedzenia. Tylko czasu mi brak. Bo każdą chwilą razem cieszyć się chcemy. Ale wiem też, że tu zaglądacie. Że czytacie. I czekacie.
Dziś będzie o przyjaźni. Bo przyjaciele to osoby, które sprawiają, że życie nabiera koloru. Lecz o tych przyjaciół tak trudno. w dzisiejszym świecie pełnym rekinów. Tak trudno o szczerość, o zaufanie, o normalność. Zazdrość z zawiścią się prześcigają. By do akcji wkroczyć. Gdzieś się wkraść. A wkradać się lubią. Cichutko. Niezauważalnie. A potem prawym sierpowym atakują. I chodzi o to, by dobry unik zrobić. Lub z podniesioną głową rękawice zdjąć i z ringu zejść. Nieraz jest tak, że nie warto o fikcyjną przyjaźń walczyć, bo donikąd prowadzi.
Dotarło do mnie ostatnio coś, co banalne jest. I dawno już to stwierdzić powinnam. Bo to przecież takie normalne. Ale, że ja rasowa blondi jestem, to mam usprawiedliwienie. Pisałam w urodzinowym poście, że dzięki temu blogowi poznałam wiele wspaniałych osób. Żon i dziewczyn marynarzy, mam i ojców dzieci morza. I fenomen tkwi w tym, że z tymi wszystkimi osobami tak się dobrze dogaduję. Nie ze wszystkimi na żywo się widziałam. Jeszcze nie. Ale znajomość mamy na takim poziomie, jakbyśmy się znali od dawna. Myślę sobie, że łatwiej nam się dogadać, bo mamy przecież wspólne tematy. Przede wszystkim morze, pływanie, wszystkie jego mankamenty, z życiem rodzinnym na czele. No i dzieci morza oczywiście. Wiele z nich w wieku Jaśka nawet jest.
Ale myślę sobie też, że łatwiej nam się dogadać, bo o tę zazdrość i zawiść między nami trudniej. Wszak każdy z nas zna realia. I mam tu na myśli przede wszystkim realia zarobkowe. Bo w dzisiejszym świecie ta pogoń za pieniądzem tak strasznie widoczna jest. Byle więcej…Byle dalej…Byle lepiej…Byle szybciej… I ktoś powie, że gadam o kasie, bo mąż marynarz, a marynarze przecież na dolcach śpią…Mnie temat pieniędzy nie straszny. Mnie cieszy, gdy ktoś ma. Nie lubię tylko, gdy ktoś kombinuje nieszczerze by mieć. Lecz, gdy ma, bo ciężko pracuje, to tylko się cieszyć. Bo nie żaden leń. Tylko zaradny człowiek. Pracowity. Zdolny. Uparty. Wtedy fajnie, że ma. Ja nikomu nie zazdroszczę. Ale nie chcę, by i mnie zazdroszczono. Wtedy o te znajomości łatwiej. I szczerze przede wszystkim. A o to właśnie w tym życiu chodzi. O szczerą przyjaźń. Przez duże P pisaną.
Wróciliśmy dziś z wyjazdu podczas którego spotkaliśmy się z morską rodzinką. Wspaniałe osóbki. One dwie i On. Mama, Tata i Córcia. I nagadać się nie mogliśmy. Oni swoje tematy mieli. My swoje babskie sprawy. A dzieciaki…Istne szaleństwo. Jasiek płaczem ją przywitał. Wyło chłopisko, bo go matka obudziła. Lecz już po paru minutach szalał na kocyku. Ją za stópki łapał. Buziaka ukradł. Pilnował, gdy Ją mama przebierała. I obserwował, gdy przy cycu zasypiała. Sophie Jej przynosił. I liska urwiska. A Ona… Aniołek. Oczka jak iskierki dwie. Grzeczniutka taka. Pilnie obserwuje. Oczkami wodzi. Rączki pakuje do buzi. I stópkami tupta, jakby już z nim biegać chciała.
Dzieci morza dogadują się świetnie. Takich przykładów jeszcze kilka mam. Ktoś powie, że dziecko zawsze się drugim zainteresuje. A ja zaprzeczę. Bo wiem po swoim. Chodzi do żłobka przecież. I nie do wszystkich dzieci lgnie.
O przyjaźni i spotkaniu z morską rodzinką póki co tyle. Niech zdjęcia mówią same za siebie. Już niedługo będzie tu więcej o morskich rodzinkach. Mam nadzieję, że się w końcu zbiorę, i niebawem ruszy projekt, o którym Wam wspominałam. Ze wspaniałymi osobami, ludźmi morza, z którymi znalazłam wspólny język. Z każdą z tych osób. Serio. Choć znam też historię, gdzie ta morska przyjaźń tylko fikcją była. Zwyciężyła zazdrość, zawiść, lans i snobizm. Zdarza się i tak niestety. Skończę na tym, bo jak wypaplam, to niejednym ręce i cyce do ziemi opadną 🙂 P.S. to ulubiony tekst mojej pani profesor od chemii z liceum 🙂 Ahoj!
Ahoj Asik:-) czekalam na nowy post, oto jest;-) super spotkanie Wam się udało, same fotki mówią za siebie;-) a tekst…sama prawda:-)
PolubieniePolubienie
Dzięki Asiula 🙂 spotkanie pierwsza klasa, oby takich więcej, no i w większym gronie 🙂 a w marynarskich rodzinkach siła! 🙂
PolubieniePolubienie
Aśka ! Sama bym tego lepiej nie ujęła ! Przyjaźń, w dzisiejszym świecie, to tak jak trafienie w kumulację lotka 🙂 Właśnie taka jak u Nas, szczera, bezinteresowna, ot po prostu ! Człowiek spotkał się przypadkowo, wśród zgiełku stron www. , a okazało się, że rozumie się bardziej, szanuję się bardziej i martwi się bardziej niż o rodzoną rodzinę. Bo to tego wszystkiego są dwie strony potrzebne ! 🙂 Cudownie mieć świadomość, że Ty jesteś , Karina jest i Wasi Marinero są. I maluchy, gdzie różnica wieku za kilka lat będzie zupełnie zatarta. 🙂 Bo wiem, że gdy mój M na morzu, że gdybym potrzebowała Waszej pomocnej dłoni – to mi ją podacie :* Ciesze się ! Tak po ludzku, zwyczajnie, że Nam się udało :* wszyscy pojawiliśmy się w swoim życiu przypadkiem, ale to My zdecydowaliśmy czy ten przypadek chcemy kontynuować …
PolubieniePolubienie
Dokładnie Martuś, takie przypadki są najcenniejsze i najtrafniejsze. Nie raz już się o tym w życiu przekonałam. Cieszę się że jesteś :*
PolubieniePolubienie
No i znów piękny i prawdziwy text ☺️
To prawda,w dzisiejszych czasach bardzo trudno o przyjaźń,te prawdziwą i te bezinteresowna.Bez jednostronnego bicia brawo.Ciesze sie ze mogliśmy Was poznać,Jasiu dzięki opiece nad Laurka wdarł sie w nasze serducha głęboko.Super ze mogliśmy sie spotkać,bo przecież o zgranie sie na ladzie naszych M to tak cieżko.Czekamy na kolejne spotkania juz w powiększonym gronie o Martusie j jej rodzinkę.To dowód na to ze przez www można wiele pozytywnych ludzi poznać.Dziekujemy ze jesteście.Ps zdjęcia nam fajne wyszły ☺️⚓️⚓️⚓️
PolubieniePolubienie
Nic dodać, nic ująć :*
PolubieniePolubienie
I co ja mogę powiedzieć ??? I ta nasza Asiula znowu fajnie pisze, i tak dobrze się czyta, pyszczek się raduję, że takich ludzików na świecie jeszcze spotkać można. Mimo, że każdy z nas tak daleko, ale serduchem tak blisko ze sobą. Niezmierna radość mnie spotkała, że Was poznałam, że w smutkach, ale i radości dobrze tu z Wami być. !!! :*
PolubieniePolubienie
Karolka cieszę się strasznie, że piszesz, że Ci tu dobrze. Ja się bardzo cieszę że jesteś :*
PolubieniePolubienie
Jak zawsze przeczytałam Twój text jednym tchem.Masz rację,ze z przyjaźnią w tych czasach jest różnie,a jeśli w grę wchodzą pieniądze to już w ogóle inny temat.Ale lepiej mieć garstkę prawdziwych przyjaciół niż dziesiątki takich,którzy lubią „interesownie”.Z każdym Twoim nowym wpisem czuję się tak jakbym czytała o sobie, oczywiście z małymi różnicami.Ostatnio jak M. wrócił to też rozłożyła mnie choroba,ale miałam w nim wsparcie,pomoc przy młodym i taka bezbronna się zrobiłam 🙂 Z twardej baby przeistoczyłam się w delikatną kobietkę 🙂 I tak do marca będę się pieściła,a później znowu ogień 😛 A jeśli chodzi o realia zarobkowe to ten,który nie zasmakował życia na statku to nie zrozumie,że to ciężki kawałek chleba,nie ma nic za darmo i nie tylko praca na morzu to ciężka praca fizyczna,nieprzespane noce,bujanie w kajucie itd… ale też tęsknota i strach o rodzinę. P.s. Super,że tak się zaprzyjaźniliście z Kariną i Piotrem 🙂 Oby takich znajomości miedzy nami było jak najwięcej 🙂
PolubieniePolubienie
Dziękuję Ci Justyś, że jesteś, że czytasz i fajnie, że tak wiele spraw odbieramy podobnie 🙂
PolubieniePolubienie