Przyszła wiosna. Uwielbiam ten czas, kiedy wszystko budzi się do życia. I człowiekowi tak bardziej się wszystkiego chce. To słońce. Miodzio 🙂 Moim wyznacznikiem wiosny od dzieciństwa byłą Wielkanoc. Choć to tylko umowne, bo pamiętam przecież takie święta ze śniegiem i mrozem. W tym roku Wielkanoc miała być piękna. Mieliśmy iść z koszyczkiem. Miało być szukanie zająca w ogrodzie. Miało…Zamiast tego wylądowaliśmy z Jasiem w szpitalu. Choróbsko szkaradne. Szkoda gadać.
Zdrowia i odporności pojechaliśmy szukać nad morzem. Padło na Półwysep Helski. Zatrzymaliśmy się we Władysławowie w Hotelu Rejs. Przywitały nas piękne, morskie wnętrza, przemiła obsługa i pyszne domowe jedzenie w nieograniczonych ilościach. Kulinarny zmysł szefa kuchni sprawił, że nasze kubki smakowe były rozpieszczane każdego dnia, a Jasiek, a Jasiek, który z powodu choroby totalnie stracił apetyt, gnał do windy, by jak najszybciej dotrzeć na dół do hotelowej restauracji po jedzonko.
Hotel Rejs to kameralny, trzygwiazdkowy hotel położony 30 metrów od plaży we Władysławowie. Obiekt został nagrodzony w kategorii Hotel Przyjazny Rodzinie i posiada wszelkie udogodnienia do pobytu z dziećmi. Na trzecim piętrze budynku znajduje się sala zabaw dla dzieci, z której rozpościera się widok na morze. Znajdziemy tam basen z kulkami, trampolinę, zjeżdżalnię, huśtawkę, domek, tunel, skoczki, pojazdy, stolik z krzesełkami, książki i zabawki. Dodatkowymi udogodnieniami dla dzieci w hotelu są krzesełka do karmienia, łóżeczka, wanienki, przewijak, sztućce dziecięce z plastikową zastawą, śliniaczki i zaślepki do kontaktów.
Warto skorzystać z pakietów pobytowych, w których oferowane jest pełne wyżywienie oraz zabiegi w hotelowym spa. Jest sauna parowa z aromaterapią oraz kąpiele słoneczne na kamiennych leżakach. Na miejscu można również skorzystać z usług fryzjera i kosmetyczki. Jedyny minus to uboga strona internetowa z przestarzałymi zdjęciami, ale właściciele już pracują nad nową szatą graficzną i aktualnymi zdjęciami.
Nad Bałtykiem spędziliśmy 9 cudownych dni. Pogoda dopisała, było ciepło i słonecznie. Rozkoszowaliśmy się widokiem pustych plaż, szumem fal i wołaniem mew. Zwiedziliśmy cały Półwysep, który wiosną ma swój niepowtarzalny urok. Malutkie nadmorskie wioski, takie jak Kuźnica, Chałupy czy Jurata są piękne o tej porze roku. Odwiedziliśmy helskie fokarium, gdzie Janek miał ogromną frajdę przyglądając się z bliska karmionym przez opiekunów fokom. Wszystkie place zabaw na Półwyspie były nasze i trafilibyśmy na nie z zamkniętymi oczami.
Każda z tych nadmorskich miejscowości ma w sobie coś wyjątkowego. Hel to kraniec, który oferuje sporo atrakcji dla maluchów z fokarium i domem morświna na czele. Jurata i Jastarnia to okazja, by pospacerować zarówno po molo od strony zatoki, jak i powdychać jodu w nadmorskim pasie, który świetnie nadaje się na spacery z wózkiem, ze względu na wyłożone kostką alejki tuż przy plaży. Chałupy i Kuźnica kuszą pięknymi plażami i placami zabaw. To miejscowości, w których mierzeja jest najwęższa. Jadąc drogą zobaczyć można zarówno morze jak i zatokę. Udało nam się zwiedzić również dwie miejscowości na zachód od naszej bazy wypadowej jaką było Władysławowo, Jastrzębia Góra z Rozewiem urzekły nas stromymi klifami, pięknymi widokami i urokliwą, klimatyczną latarnią morską. Oczywiście nie obyło się bez placu zabaw tuż przy samym morzu. Natomiast największe wrażenie zrobiła na nas malutka Karwia. Piękna, szeroka plaża z bielusieńkim piaskiem oraz leśne dojście do plaży. Żyć- nie umierać 🙂
Kwietniowy pobyt nad morzem to najlepsza decyzja jaką podjęliśmy. Jasiek nam wyzdrowiał. Spędzał mnóstwo czasu na świeżym powietrzu. Wcinał rybki jak szalony. Kopał dziury i robił babki. Wszędzie targał swoją ,,łaptę”. W kaloszach paradował w morzu. Straszył mewy. Gonił koty. I jak jeden z nich chodził własnymi ścieżkami. Oglądał statki. Puszczał bańki. ,,Kółko graniaste” wytańcowywał na plaży z laseczkami. I zawstydzony chował się przed panią kelnerką.
Zauroczona jestem tymi wszystkimi miejscami. Zachwycałam się widokami, rozkoszowałam pogodą. Oddychałam pełną piersią. Zapomniałam o wszystkich troskach, o pobycie w szpitalu, o chorobie. Cieszyliśmy się sobą. To był wspaniale spędzony czas. Po tym pobycie oboje stwierdziliśmy, że nie moglibyśmy mieszkać nad morzem. Bardzo je lubimy i żal byłby, gdyby nam spowszedniało. Myślę, że gdybyśmy tu mieszkali, nie zachwycałyby nas tak te widoki, jak zachwycają teraz. Nie byłoby tej frajdy w tych najprostszych rzeczach. Nie byłoby tyle przyjemności ze spacerów,z powietrza, z pogody, z ryb.
Nadbałtyckie wioski mają swój wyjątkowy urok. Wielkomiejskie Trójmiasto nie jest dla mnie. Nie lubię tego zgiełku, przepychu, tej masówki, korków i ciasnych zabudowań. Ze mnie jest raczej swojska ,,dziełcha”, nie jestem typowym mieszczuchem. Nie przeprowadziłabym się nad morze w obawie o stratę tego zachwytu.
Jej Aśka, ale mi się fajnie czytało…rozmarzyłam się nie raz i zagapiłam w zdjęcia. Żałowałam że doszłam już do końca ❤ Pięknie wszystko nam opisałam i pokazałaś, na pewno gdy wróci Piotr to od razu wsiadamy z Laurką w auro i jedziemy w Wasze ślady 🙂 Ps mam nadzieje że Jasiu czuje się dobrze ❤
PolubieniePolubienie
Bez obawy, nie tak łatwo odkochać się od morza! Całe życie mieszkam nad morzem, część w Ustce, część w Gdyni i nie mam dość. Co najwyżej gdy sztormuje i wiatr zagłusza telewizor w domu, po kilku dniach ma się dość wycia. Ale na szczęście nie trwa to nigdy długo. I czy to z morza, czy z lądu polskie wybrzeże zawsze będzie mnie zachwycać!
PolubieniePolubienie