Na cztery dni przed Wigilią trafiłam do szpitala. O konieczności niezwłocznego zabiegu dowiedziałam się dokładnie dwadzieścia cztery godziny przed wyjazdem Marynarza na statek. Przypadek? Zrządzenie losu? Zwał jak zwał. Sprawdza się niestety fakt, że jak marynarz wyjeżdża na statek, to wszystko się sypie…
Jutro idę do pracy, po ponad dwutygodniowym zwolnieniu lekarskim i stwierdzam, że nie potrafiłabym funkcjonować bez pracy. Fajnie jest odpocząć, posiedzieć w domu, ponadrabiać zaległości, ale… co za długo to niezdrowo.
Poniżej moje pięć pozycji, które zdecydowanie pomagają mi przetrwać kontrakt mojego Marynarza:
1. Praca
Pracuję na pełen etat. W pracy spędzam osiem godzin dziennie. Dojazdy to pół godziny w jedną stronę, co daje razem dziewięć godzin. I tak od poniedziałku do piątku. Lubię swoją pracę, sprawia mi sporo satysfakcji i wypełnia mój dzień. I gdyby nie fakt, że muszę dość wcześnie wstawać, obudzić bardzo wcześnie Jasia i odtransportować go do żłobka, to byłoby naprawdę dobrze. Praca sprawia, że moje dni są wypełnione i dzięki temu czas płynie zdecydowanie szybciej.
2. Hobby
Pasje i zainteresowania z pewnością wypełniają nasz czas i dzięki nim biegnie on zdecydowanie prędzej. Ludzie biegają, malują, haftują, gotują, pieką torty, piszą blogi, czytają książki, tańczą. Każdy z nas jest inny, i każdy z nas wypełnia swój wolny czas tym, w czym czuje się najlepiej. Ja w wolnych chwilach bloguje, czytam książki, ostatnio haftuję. A oprócz tego unikamy sobie z Jasiem czas lepiąc figurki z ciastoliny i budując zamki z piasku kinetycznego. Takie to zajęcia matki 🙂
3. Kalendarz
Mój Marynarz zabiera ze sobą zawsze na statek kalendarz z naszymi zdjęciami, w którym skreśla kolejne dni. Na ten kontrakt przygotowałam dla niego specjalny kalendarz z liścikami na każdy dzień. Po miesiącu mogę Wam już powiedzieć, że pomysł okazał się być strzałem w dziesiątkę- mój Marynarz każdy dzień rozpoczyna liścikiem od nas, co daje mu siłę do działania przez całą dobę. Ale co z nami? Ja skreślam tygodnie. Tak jest mi łatwiej, ponieważ tych tygodni do skreślenia mam szesnaście, co w porównaniu z ponad sto dwudziestoma dniami zdaje się być bardziej optymistyczną perspektywą. Zresztą tak też płynie mi czas: cały roboczy tydzień i weekend.
4. Postanowienia
Czasem kontrakt zdaje się być dobrą motywacją do realizacji postanowień. Przeróżne mogą być te postanowienia. Do powrotu marynarza: schudnę 5kg, zacznę biegać, nauczę się szydełkować, podszlifuję język obcy, zacznę chodzić na basen, znajdę pracę, przeczytam pięć książek, nauczę się piec ciasta. Mnóstwo tego. Co tylko nasza dusza zapragnie. Ja podczas tego kontraktu postanowiłam popracować nad zdrowszym trybem życia. Póki co się trzymam 🙂
5. Seriale
Już jakiś czas temu całkiem popularne stały się seriale. I nie mówię tu o brazylijskich telenowelach. Sama jakiś czas temu wkręciłam się w kilka seriali, a właściwie mój Marynarz mnie wkręcił, bo zabiera na statek cały dysk z filmami i serialami właśnie. Dobry serial to taki, po którym chcesz obejrzeć kolejny odcinek 🙂 od siebie mogę polecić Wam: Homeland, Chirurdzy, Breaking Bad, Odwróceni.
Poza tymi wszystkimi rzeczami macierzyństwo wypełnia mój czas. Podczas, gdy Marynarz jest na statku, to mi przychodzi dzielić również jego rolę. I choć są ciężkie dni, choć czasem brak mi sił, cierpliwości, konsekwencji i twardej ręki, choć bywają dni, że wieczorami wyję w poduszkę, to nie ma dnia by Jaś nie wspominał o tacie. I wiem, że nie będzie łatwiej, tylko z każdym rokiem coraz ciężej, jednak nie wyobrażam sobie życia bez naszej morskiej rodzinki, która zawsze daje radę!
Właśnie tego posta potrzebowałam, byłam ciekawa co robią inne kobiety marynarzy! Tzn…
Nie mamy dzieci, ja chodzę normalnie do pracy i wsumie z dojazdem to nawet jakieś 9,5h mnie nie ma. Ale co do reszty to sama nie wiem.. Nie daje rady z postanowieniami typu schudne 5 kg, bo dla mnie dieta (nie jedzenie słodyczy to gehenna 😁). Chodziłam na siłownię ok. 3 razy w tyg. ale teraz uważam, że nie jest to coś co sprawia mi przyjemność (chociaż schudnąć bardzo chce ;-)). Czytanie książek… to wsumie najbardziej lubię romansem (nie harlekiny) co wsumie przypomina mi o moim M. i też nie bardzo mam ochoty do nich siadać. Kurs językowy? Też by mi się przydał, ale jak wyżej.. nie lubię się do czegoś zmuszać i robić czegoś co nie sprawia mi przyjemności.. 😜 Szydełkowanie też mnie nie pociąga.. Gotowanie? uwielbiam gotować i piec! ale dla jednej osoby nie sprawia to przyjemności, dużo musiałam wyrzucać lub jeść za dwoje, albo kilka dni to samo 😖 noi zakupów produktów nie lubię robić. Seriale.. przez to, ze pochlanialy mi kazde popołudnie i wkrecalam w nie trochę moje M. to później żałowałam straconych chwil na ich oglądaniu i teraz praktycznie w ogólnie nie oglądam telewizji, telewizor mógłby nie istnieć. Lubie sprzątać (ale nie zmywać naczyń), ale ile można to robić kiedy mieszkanie błyszczy 😉 Ogólnie sama nie wiem co robić 😝 Trochę jestem leniwa i dobrze o tym wiem.. 😉
Od poniedziałku do piątku, jeszcze jakoś leci, ale najgorsze są weekendy. Teraz sobie je jakoś zapełniam wyjściem ze znajomymi i spotkaniami, ale ogólnie to szukam inspiracji do czegoś, do czego nie będę potrzebować drugiej osoby 😁
Szkoda, że dużo kursów jest płatnych albo odbywają się do południa 😖
Ale się rozpisałam!
Mam nadzieję, że znajdę tu jakąś inspiracje!
P.S Wsumie zależy mi by nauczyć się bardzo dobrze języka, ale nudne siedzenie z książką mnie demotywuje..
PolubieniePolubienie
Justyna a może jakaś zumba, pole dance, joga? Zimna wciąga- to wiem z doświadczenia. Jeśli lubisz tańczyć, to zdecydowanie polecam? A może jakiś log? Jest mnóstwo tematów o których możesz pisać 🙂 a pisanie zdecydowanie oczyszcza duszę 🙂 to też mówię z doświadczenia 🙂
PolubieniePolubienie
No właśnie problem jest taki, że w pobliżu nie ma fajnie prowadzonej Zumby (sprawdzone) 😛
Mam kartę Multisport, a wszystkie Pole Dance, są dodatkowo płatne, a ja mam w firmie regulamin, że muszę korzystać 5 razy w mc, więc wolałabym gdyby to było w ramach karty i w Gdyni (bo nie lubię jeździć po Gdańsku :P) Joga… nigdy nie próbowałam 🙂
Lubie tańczyć, ale w pobliżu jest tylko taniec towarzyski… nie lubię się przytulać z innymi panami 😛
Blog? próbowałam napisać post, był smutny o tęsknocie za M. i nikt by tego nie czytał 😛
Wiele ostatnio szukałam i sprawdzałam, ale nadal szukam… 😉
PolubieniePolubienie
Super 🙂 Dziękuję, przygarnę coś dla siebie 😉
PolubieniePolubienie
Cieszę się 🙂
PolubieniePolubienie
Moim hobby gdy nie ma mojego M to decoupage. Teraz troszkę mniej robię, bo mamy 10 miesięczną córeczkę, ale wieczorami mam czas.
PolubieniePolubienie
Super pomysł 🙂
PolubieniePolubienie
Twarde kobitki podziwiam Was czytam bloga jest wciągający i bardzo ciekawy nigdy nic nie wiedziałam o pracy i życiu marynarskich rodzin dzięki pani wiem sporo proszę o kontynuowanie bloga wszystko jest super pomysły wyśmienite i wasze wspieranie się . Pozdrawiam
PolubieniePolubienie