Od ponad trzech lat jestem żoną marynarza. Gdy go poznałam, wiedziałam że będzie pływał. Studiował jeszcze wtedy, ale miał za sobą kilka bardzo krótkich rejsów, dwu, trzytygodniowych. Zawód marynarza był dla mnie do tamtej pory totalną abstrakcją.
Jestem przekonana, że każda z nas doskonale pamięta pierwszy rejs swojego marynarza… Czerwiec. Kontenerowiec Rio Blanco. Linia Hamburg- Bombaj. Cieszyłam się, że to Hamburg, bo blisko, pojechać zawsze można. Gorzej było z długością kontraktu. Bite sześć miesięcy!!! Pływał wtedy za kadeta, musiał zrobił półroczną praktykę szkolną. Udało nam się spotkać dwa razy po dwa-trzy dni. Pamiętam tę swoją samotną podróż do niego. I te kilka dni na statku. Pamiętam wszystko doskonale. Zawsze będę to pamietała.
Pamiętam jak się bałam, gdy w pirackim rejonie pływali i kontaktu przez kilka tygodni nie było. Pamiętam każdego maila. Mam je wszystkie do tej pory. Pamiętam każde zdjęcie, które mi wysłał i każdego smsa, którego napisał. Pamiętam, gdy mi powiedział, że dwa tygodnie prędzej wraca. I że święta ze mną spędzi.
Nie byliśmy jeszcze wtedy małżeństwem, ale codzienności uczyłam się od początku. Wszystko było dla mnie nowe. Jak w XXI wieku może nie być możliwości skontaktowania się ze sobą? Jak można funkcjonować w związku będąc osobno przez tak długi okres czasu? Co znaczy naprawdę tęsknić?
Moją historię opisującą wizytę na statku przeczytacie w innym wpisie, tutaj https://dzieckomorza.wordpress.com/2015/02/26/schody/#more-111
Pamiętacie pierwszy kontrakt Waszych Marynarzy prawda. Piszcie jakie były Wasze historie…
Ja tez pamietam doskonale „nasz” pierwszy kontrakt. M był wtedy 2 lub 3 raz na statku, dopiero za kadeta ..rejs mial trwać od 4 do 7 miesiecy i oczywiscie trwal 7 !!!!
Wiedzialam, ze jak przetrwamy ten kontrakt to bedziemy razem. Było bardzo cięzko momentami, kontakt był bardzo ograniczony, maile raz na 2-3 tygodnie, a telefony moze ze 3 lub 4 w ciagu 7 miesiecy!
troche wiecej smsow ale i tak mało.
Ja mieszkałam wtedy w internacie i uczylam sie w studium w Szczecinie, nie mialam tam internetu, nie byl jeszcze takim rarytasem jak teraz ze kazdy ma go nawet w telefonie! Pamietam jak drukowalam maile u kolezanki w pracy i czytalam przejeta:-) Maila o powrocie na poczcie mam do dzis!:-)
Nigdy nie zapomne tego jak sie spotkaliśmy po tych 7 miesiacach, zaraz potem zamieszkaliśmy razem:-)
PolubieniePolubienie
ja podczas pierwszego naszego „wspólnego” kontraktu opisywałam jego wyjazd w formie pamiętnika. Kiedy odnalazłam to przedwczoraj to bardzo miło było sobie to przeczytać teraz, z perspektywy trzech lat 🙂 Polecam każdej nowomarynarzowej 🙂
PolubieniePolubienie
Świetny pomysł:)
PolubieniePolubienie
U nas właśnie trwa pierwszy kontrakt, za o/s, ale na szczęście TYLKO 4 miesiące a nie aż 6 🙂 Wiem, że dużo się nie przedłuży bo musi wrócić na ostatni semestr na uczelnie 🙂 Zostało jeszcze około 1,5 miesiąca. Dajemy rade, wspieramy się nawzajem, kontakt w miarę jest bo pływa tylko po Europie-jedynie jak jakiś dłuższy przelot z dala od lądu to muszę trochę poczekać na telefon. Dużo rzeczy już zrobiłam podczas „samotności”, posprzątałam we wszystkich możliwych szafkach, pomalowałam kuchnie, zaczęłam się dobrze odżywiać więc wszystko jak najbardziej na plus 🙂 Ale bardzo nie możemy się doczekać powrotu, gdy tylko o tym myśle, łza kręci mi się w oku i czuje ciepło na sercu, bo to już przecież całkiem niedługo 🙂
Pozdrawiam 🙂
PolubieniePolubienie
Trzymaj się ciepło 🙂 pozdrawiamy
PolubieniePolubienie