Co ludzie powiedzą…

img_9261Nie powiem, że jestem samowystarczalna, bo nie jestem. Mam kochającego męża, bez którego nie wyobrażam sobie siebie i swojej rodziny. Ale nie mogę powiedzieć, że nie wyobrażam sobie dnia bez męża. Nie muszę sobie wyobrażać, ponieważ przez ładnych kilka miesięcy w roku nie ma go w domu. Przyjmuję rzeczywistość taką, jaka jest. I czy mi się to podoba, czy nie, akceptuję to nasze życie, ten nasz związek, tę naszą codzienność. A codzienność bywa różna. Jak to w życiu, są lepsze i gorsze momenty, ale wszystkie je trzeba przyjmować na przysłowiową klatę i iść dalej.

 
Czasem słyszę, że ze mnie bieduszka, ciągle sama, z dzieckiem…
Sama taszczę ciężkie zakupy, jak ten osioł juczny wyciągam z bagażnika pełne torby i niosę je na górę- w końcu coś trzeba jeść i pić. Dobrze, że nie muszę z młodym po sklepach biegać, tylko z dziadkami go zostawiam, a sama kupuję to co potrzebne.

 
W piaskownicy, w parku, na spacerze ciągle sama z dzieckiem. Na rowerze uczę go jeździć, na hulajnodze, uczę go malować, wycinać, sklejać, tańczyć i śpiewać. Uwielbiam te jego chłopięce zabawy, choć dotąd ich nie znałam, bo mam młodszą siostrę. Robimy wyścigi samochodów i zawody dinozaurów. Kiedy trzeba to i jego zabawkowe narzędzia idą w ruch, a ja muszę wiedzieć, kiedy pyta do czego służy klucz francuski.

 
Samochód sama umyję kiedy trzeba, odkurzę i posprzątam w środku. Do mechanika jadę, opony zmienić i olej wymienić. Choć o tym oleju to ostatnio zapomniałam. W końcu to takie męskie, że przecież nie musze pamiętać.

 
Na wywiadówki też pewnie ja chodzić będę. I na piłkę odprowadzać. O ile oczywiście będzie chciał chodzić. Czy na basen, gitarę. Nieważne dokąd.

 
Ale wiecie co… To tylko pozory. Bo przecież kiedy faktycznie M. jest na statku, radzę sobie z tym wszystkim sama, ogarniam również męskie sprawy. Ale kiedy już M. jest w domu. I zostaje z nami 3-4 miesiące, to przecież nie wychodzi rano do pracy. Jest w pełni dla nas. I wtedy właśnie ten jego udział w codziennym życiu jest na 100%. I to w dosłownym tego słowa znaczeniu. Nie odmawia dziecku, bo jest zmęczony po pracy. Nie odmawia, bo musi się zająć obowiązkami domowymi. Jest w pełni dla niego i w pełni z nim. I nikt mi nie powie, że morskie dzieci są zżyte tylko z matkami. Nikt mi nie powie, że morskie dzieci znają ojców od święta. Nikt mi nie powie, że morskie dzieci nie mają pięknych wspomnień i dzieciństwa pełnego zabaw z tatą. Nikt mi tego nie powie… Uwierzcie mi, nie ma dnia, żeby moje 2,5-letnie dziecko nie pytało o tatę.

 
Czasu spędzonego osobno nikt nam nie wróci, ale za to czasu spędzonego na 100% razem nikt nam nie zabierze!
img_9063

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s