Dla jednych to obowiązkowy punkt wyjazdu, dla innych to symbol kiczu i obciachu, który niewiele wspólnego ma z prawdziwą pamiątką. Po której stronie jesteście?
Temat magnesów przewijał się na blogu i na facebookowym profilu Dziecko Morza już niejednokrotnie. Postanowiłam poruszyć go raz jeszcze, ze względu na to, że budzi dość skrajne emocje.
Szczerze mówiąc, ja w swoim otoczeniu nie spotkałam się jeszcze z negatywnymi głosami na temat zbieranych przez nas magnesów. Wręcz przeciwnie, osoby, które nas odwiedzają, na dłuższą chwilę zatrzymują się przed lodówką, na której brakuje już miejsca na nowe magnesy.Wiem jednak, że dla sporej liczby osób magnesy to obiekt drwin, kiczowaty twór kojarzący się z odpustowymi jarmarkami bądź skomercjalizowanym chińskim produktem (czyt. magnes z Kołobrzegu made in China ).
Dla jednych magnes to idealna pamiątka z podróży, która nie zajmuje dużo miejsca, nie szpeci, a raczej pobudza wspomnienia. Dla innych to budzący zażenowanie tworek, którego cena jest nieadekwatna do oferowanej jakości.
Dla mnie magnesy to ciekawa alternatywa do pamiątek z podróży. Po pierwsze zajmują stosunkowo mało miejsca, a po drugie są ze sobą spójne, tworzą całość w przeciwieństwie do różnorakich pamiątek wciskanych turystom na każdym kroku. Aczkolwiek z magnesami jak ze wszystkich, nie można z nimi przesadzić, bo co za dużo to niezdrowo. Dlatego nie „spinam się” na zakup każdego możliwego tandetnego plastiku z podklejonym magnetycznym paskiem, szczególnie w cenie posiłku w pobliskiej knajpie.
Czy wiedzieliście, że dla wielu osób zbieranie magnesów to całkiem poważne hobby. W internecie istnieją fora, na których można się wymieniać magnesami kupionymi w różnych zakątkach świata.
Odnoszę też wrażenie, że część z oferowanych magnesów (szczególnie w popularnych miejscowościach turystycznych), to artystyczne koszmarki, a oczy bolą od samego patrzenia na nie. Choć czasem można mieć niezły ubaw kupując magnesy: magnes z logotypem Porsche i podpisem Procsche. I absolutny hit: stoisko w Azji z magnesami reprezentującymi różne państwa świata… i gustowna flaga Indonezji (w założeniach zapewne miała to być Polska, ale komuś się kolory odwróciły) z napisem: „Welcome to Holand” (pisownia oryginalna!). Cóż… 🙂
Jak to wygląda u Was Morskie Rodzinki? Czy Wasi Marynarze przywożą magnesy z kontraktów? A może wolicie inne pamiątki i prezenty? Koniecznie dajcie znać. Ahoj⚓️