Trzecie urodziny synka marynarza

Za kilka dni miną trzy lata odkąd Jasiek jest z nami. I nie wyobrażam sobie, że miałoby go nie być. Zresztą już nawet nie pamietam jak to było, kiedy jego nie było. Choć wcale nie zdecydowaliśmy się na dziecko świadomie. Chcieliśmy je mieć, ale to, kiedy się pojawił, najwyraźniej było zaplanowane gdzieś wyżej.

Dzieci są różne, jedne mniej, drugie bardziej żywotne, jedne odważne, drugie trzymają się blisko maminej spódnicy. Jasiek to twardy facet, czasami mam wrażenie, że traktuję go jak dorosłego, a przecież on nawet trzech lat jeszcze nie ma. Choć jeśli jego samego zapytać, to odpowie, że już siedem ma.

W tym roku postanowiliśmy świętować Jaśkowe urodziny dokładnie miesiąc wcześniej niż wypadały. M. wypłynął dwa tygodnie przed jego urodzinami, więc ostatnia lipcowa sobota okazała się być idealnym dniem na świętowanie trzecich urodzin Jasia. Wprawieni jesteśmy już w przedkładanie świąt i uroczystości, bo przecież terminów kontraktu Marynarza nie da się przesunąć. Ostatnio świętowaliśmy Wigilię dokładnie na trzy tygodnie przed faktycznym terminem. Nie ważne kiedy, ważne, że razem.

Tegoroczne urodziny Jasia przebiegały w typowo dinozaurowej oprawie. Jasiek ma teraz na nie totalną fazę. Ja, choć wciąż uwielbiam morskie klimaty, nie dałam się zwariować. Kotwiczek, statków ani żaglówek te urodziny nie widziały. Było za to mnóstwo dinusiowych akcentów. Oprócz dunusiowego wystroju: girland, balonów, serwetek, talerzyków i pikerów, nasz trzylatek kazał sobie założyć ulubiony t-shirt z tyranozaurem (do kupienia tutaj), wytatuować pterodaktyla i stegozaura na przedramieniu (nasze ulubione tatuaże stąd– p.s. są też marynarskie), i nałożyć na głowę szytą specjalnie na ten dzień koronę z ogromem dinusiów, których nazw nie jestem w stanie powtórzyć. Całość uświetnił przepyszny tort z dinozaurowym jajem. Co roku przygotowujemy też podziękowania dla wszystkich gości- w tym roku nasi najbliżsi dostali na pamiątkę korkowe podstawki pod kubek z Jaśka zdjęciem.

To był jego dzień, a uśmiech nie schodził mu z twarzy. Wszystko udało się tak, jak sobie zaplanowaliśmy. Pierwszy raz organizowaliśmy Jaśkowe urodziny w postaci przyjęcia w ogrodzie. Pogoda nas nie zawiodła, goście dopisali, a wszystko to by uczcić ten wyjątkowy dzień trzecich urodzin naszego syna, który mogliśmy świętować we trójkę. Nawet jeśli to urodziny w nieurodziny, to i tak było warto.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s