Dziś będzie trochę o książkach. Bo z książkami jesteśmy w naszej marynarskiej rodzinie za pan brat. I bardzo się z tego cieszę. Zawsze marzyłam, by czytać dziecku na dobranoc. Całe szczęście nasz Janek to uwielbia i nie zaśnie bez przeczytanej bajki. Już jakiś czas temu dzieliłam się z Wami pozycjami najchętniej czytanymi u nas. Możecie wrócić do tego wpisu TUTAJ. Czas jednak płynie a dzieci rosną, co za tym idzie, zmieniają im się upodobania i zainteresowania. Po raz kolejny chcę się z Wami podzielić bardzo ciekawymi książkami, które są od jakiegoś czasu u nas na tapecie i które Janek uwielbia. Może i Wy znajdziecie coś dla swoich pociech.
Seria z urodzinami niezwykle uroczego Prosiaczka jest z nami już od trzech lat. Rok do roku na urodziny Jasiek dostaje kolejną z przygód różowego jubilata. W tym roku również nie mogło u nas zabraknąć już Trzecich Urodzin Prosiaczka. Jest to niezwykle barwna opowieść o świętowaniu urodzin, z wieloma puentami. Dzieci dowiedzą się z niej między innymi o sile przyjaźni i mocy miłości od pierwszego wejrzenia. Tym razem jest dużo więcej tekstu, bo jak mówi sam tytuł, jest to książeczka dla trzylatków. Dla mnie, estetki, uwagę przyciąga również gramatura i jakość papieru oraz niezwykłe ilustracje w wykonaniu niezwykle uzdolnione, młodej, polskiej ilustratorki Aleksandry Woldańskiej-Płocińskiej. Całą serię o Prosiaczku polecamy wszystkim Milusińskim.
Kolejną, bardzo ciekawą pozycją jest ,,Anatomia Farmy. Ciekawostki z życia wsi” Julii Rothman. Śmiem twierdzić, że jest to książka dla całej rodziny, w której każdy znajdzie dla siebie coś ciekawego. Na pewno zainteresuje ona tych, którzy interesują się życiem wsi, którzy marzą o własnym kawałku ziemi. Ilość danych w tej książce jest ogromna, więc zadowoli nawet tych najbardziej dociekliwych. Znajdziemy w niej zarówno konkretne informacje, jak i wiele ciekawostek. Mamy uraczą się również ciekawymi przepisami kulinarnymi. Rysunki Julii Rothman zrobione pozornie niedbałą kreską, mają w sobie siłę, która łatwo przyciąga wzrok czytelnika na długie godziny. I choć robią wrażenie niestarannych, szkicowanych szybko i na własny użytek, zwracają uwagę dbałością o każdy szczegół. Są bardzo dopracowane i przemyślane, nie wprowadzają chaosu, ale znakomicie porządkują podane wiadomości. Ja, jako tłumacz z zawodu, zwróciłam oczywiście uwagę na tłumaczenie, zrobione przez Barbarę Burger, która sprostała dużemu wyzwaniu, ponieważ pojęć bardzo specyficznych jest tuta bez liku. Dla mnie rzuca się również w oczy amerykańska rzeczywistość wsi.
“Pod koniec wakacji stało się coś strasznego. Nagle, w samym środku lotniska, zaginął pluszowy zając Zosi” i … W książce “Listy od Feliksa“ Annette Langen & Constanza Droop znajdziecie 6 prawdziwych listów w 6 prawdziwych kopertach ze znaczkami. Na końcu jest walizka z prawdziwymi naklejkami z miejsc, które odwiedził pluszak. Zając przesyła dziewczynce listy z różnych zakątków globu, listy przychodzą z Londynu, Paryża, Rzymu, Kairu, z safari w Kenii i z Nowego Jorku. Wszystko to bardzo starannie opisane, z najważniejszymi zabytkami. Feliks pisze ciekawie i z poczuciem humoru. Jest też druga część, o podróżach w czasie. ,,Listy od Feliksa” to jedna z pozycji książkowych, która pomaga mojemu dziecku przetrwać trudy rozstania z Tatą Marynarzem. Książka na pewno zostanie z nami na dłużej. Polecamy każdemu.
Kolejna morska pozycja książkowa od niemieckiej ilustratorki Britty Teckentrup to typowy picture-book, który ma duży format i sztywne, tekturowe strony. ,,24 godziny coś się dzieje w porcie” to pozycja, której nie mogło zabraknąć na półce w morskim pokoju Jaśka. Nasz trzylatek jest coraz bardziej dociekliwy i interesuje go praca, jaką wykonuje Tata Marynarz. Ileż może się zdarzyć w porcie (wbrew tytułowi) między godzinami 7:00 rano i 22:00? Oj, wiele. Przecież port (taki, który stanowi także atrakcję turystyczną) tętni życiem! Rozładunek, załadunek, wycieczki, tawerny, promy, grajkowie, portreciści, typy spod ciemnej gwiazdy, sportowcy, przebierańcy, biedacy i bogacze, poszukiwacze przygód… Tyle się dzieje i tyle różnorodnych osobistości można spotkać! Do tego zmienna pogoda i oświetlenie (tak, tak, nietrudno się zorientować, jak port jest usytuowany względem kierunków świata). Poznanie bohaterów książki to również niezwykła frajda dla dzieci. Jaśkowi najbardziej spodobał się Borys Borsuk. Tłumacze wykazali się niezwykłą pomysłowością: Dźwigowy Dzidek, Kapitan Nemo, Borys Borsuk czy Żelisław Żuk – to imiona zabawne i niejednokrotnie ćwiczące dziecięcą wymowę. Ta pozycja to zdecydowany must have dla morskich dzieci.
Mój trzylatek, na pytanie kim chciałby zostać w przyszłości, uparcie twierdzi, że będzie LATARNIKIEM! A ten zawód jak wiadomo, przechodzi już raczej do lamusa, wyparty elektronicznym mechanizmem. Należałoby zatem mieć jakąś alternatywę: strażak, konduktor czy sprzedawca pietruszki. Inspiracją dla Jaśka jest książka czeskich autorów ,,Fach, że ach”, która w niezwykle ciekawy sposób przedstawia najmłodszym świat ludzi wykonujących różne profesje. Ta książka to kopalnia wiedzy, znajdziecie w niej ponad trzysta różnych zawodów i profesji. Niektóre z nich są naprawdę niezwykłe. Odwiedzisz kosmodrom, zobaczysz, kto pracuje w szpitalu, kto na farmie, kto na statku, a kto w hotelu. Zajrzysz na plan filmowy i do redakcji gazety. A jeśli ciekawi cię praca ratownika górskiego, interesuje moda lub balet, to poznasz ich tajniki. Może lubisz liczyć i planujesz zostać bankierem? Sprawdź, do czego masz smykałkę! Polecamy dla wszystkich dociekliwych maluchów.
Na dziś to już koniec naszych książkowych propozycji. Wszystkie je posiadamy i z czystym sumieniem polecamy. Dajcie znać co najchętniej czytają Wasze dzieci, może i nas zainspirujecie, bo książkową biblioteczkę warto jest uzupełniać. Książka to najlepsza inwestycja. No i pamiętajcie #calapolskaczytadzieciom