Jakiś czas temu napisała do mnie dziewczyna pytając mnie w którym momencie zorientowałam się, że związek z marynarzem jest dla mnie? Tak zaczyna się tak historia…
Ania, bo tak ma na imię, poznała nie tak dawno chłopaka w którym się zadłużyła. Oboje przypadli sobie do gustu, coś miedzy nimi zaiskrzyło. Okazało się, że chłopak jest marynarzem. Pływa na statkach w systemie trzy na dwa. Spędzili trochę czasu razem, lecz przyszedł czas rozstania związany z jego wyjazdem na statek. Ona, studentka analityki medycznej, nie jest w stanie sobie poradzić z tak długą rozłąką. Zależy jej na nim, lecz ciężko jest jej sobie wyobrazić takie życie. Ona tu, on tam na długie miesiące…
,,Asia, w którym momencie zorientowałaś się, że to przetrwasz, że ten związek jest właśnie dla Ciebie?”
Wiecie co, chyba nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Kiedy poznałam mojego męża, wiedziałam, że jest marynarzem, wiedziałam, że pływa i że będzie to robił. Nigdy mi przez myśl nie przeszło, że mogłabym mu tego zabronić. Choć wcale nie twierdzę, że jest to wymarzony zawód. Lecz skoro taki sobie wybrał, to ja nie będę stawała mu na drodze. Zresztą to działa w dwie strony, bo ja również nie chciałabym, by on zabraniał mi wykonywania mojego zawodu. Czy był taki moment w którym się zorientowałam, że to przetrwam? Nie myślę w ten sposób, nie zastanawiam się. Kiedy wypływa na długie miesiące wiem, że nie mam wyjścia i muszę dać sobie radę. Spinam pośladki i odliczam czas do kolejnego powrotu. Myślę też, że wiążąc się z marynarzem, nie byłam do końca świadoma tego, co mnie czeka. Niby wiedziałam, że będzie wypływał, ale teoria a praktyka to dwie różne rzeczy. Cały czas się uczę takiego życia. Cały czas doświadczam coraz to nowych sytuacji. I choć są momenty trudne, momenty ciężkie, takie, że brak ci sił i najchętniej rzuciłabyś to wszystko w cholerę, to jednak zawsze miłość zwycięża i góruje nad wszystkim.
Z drugiej jednak strony wydaje mi się, że nie każda kobieta nadaje się na taki związek. Nie każda kobieta potrafi zaakceptować warunki. Nie każda kobieta potrafi pogodzić się z tyloma wyrzeczeniami. Nie każda kobieta potrafi poświecić aż tyle dla związku. W żadnym stopniu nie stawia to ani jednej, ani drugiej w lepszym bądź gorszym stopniu. Każdy człowiek jest inny. Każdy ma inne priorytety. Każdy ma inne poczucie wartości. Każdy ma inny charakter. W końcu każdy ma inną psychikę. Żony Marynarzy to twarde baby, co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Lecz każda z nas, żon marynarzy jest inna (mimo, że łączy nas tak wiele) i chyba każda musi wiedzieć czego tak na prawdę w życiu pragnie. Nie ma złotego środka i jednej reguły: tak wytrzymam to, tak nadaję się do tego, tak to związek dla mnie. Życie weryfikuje. A życie potrafi być różne…
Mądre słowa. Każdy sam powinien zdecydować, czego pragnie w życiu i każdy wybór jest dobry, bo własny. Jedna dziewczyna sprawdzi się w związku z marynarzem, inna musi mieć faceta na miejscu. Nie wiem, czy do wyjazdów można się przyzwyczaić, ale można je zaakceptować i spojrzeć tak: wyjedzie, ale WRÓCI. I tego wracania trzeba się trzymać, a nie wyjazdów. I chyba trzeba być trochę taką Zosią-samosia i umieć znaleźć dobre strony bycia słomianą wdową.
PolubieniePolubienie