Trzy lata cały ten kram…

Dokładnie trzy lata temu wrzuciłam na bloga pierwszy post. Pamiętam ten dzień, kiedy w mojej głowie narodził się pomysł na blogowanie. Wracając do pierwszych wpisów przypominam sobie siebie i ten czas. Byłam wtedy na urlopie macierzyńskim, z półrocznym Jasiem. W każdym kolejnym wpisie wyrzucałam z siebie to, co mi leżało gdzieś głęboko. Ten blog wtedy to była taka moja odskocznia od pieluch, nieprzespanych nocy i samotnych wieczorów. Dziś to miejsce wygląda zupełnie inaczej. Dziś ja wyglądam zupełnie inaczej (nie tylko fizycznie, choć doszło mi trochę zmarszczek i cała masa siwych włosów), dziś jestem w zupełnie innym miejscu niż wtedy.

Dziś sobie myślę, że gdybym miała cofnąć się o te trzy lata i raz jeszcze zdecydować czy zacząć blogować czy nie, to nie zawahałabym się ani chwili. Choć to moje blogowanie to takie pseudo blogowanie, bo ani to profesjonalne ani regularne. Ale najważniejsze dla mnie jest to, że mam miejsce by uwolnić gdzieś to co mam w głowie, bym mogła od czasu do czasu przelać na bloga to, co zaprząta mi myśli, bym mogła znaleźć osoby, które zrozumieją to marynarskie życie.

Tych blogów to teraz cała masa jest. Gdzie się nie obrócisz, tam jakiś blog.. Blogują celebryci, blogują zwykli ludzie, w miastach, na wsiach, w pociągach…
I oczywiście, że nie dla lajków i och-ów i ach-ów istnieje bloger i jego blog. Ale te miłe gesty powodują lawinę pozytywnych myśli… bloger umacnia wiarę w siebie. Przez bloga przetacza się cała masa osób. Jedni wpadają tylko na chwilę nie zostawiając po sobie śladu, drudzy śledzą po cichu, tak dla niepoznaki, jeszcze inni są zawsze, zostawiając dobre słowa. Z wieloma z Was poznałam się osobiście. Jakież to fajne uczucie móc porozmawiać i spotkać się z osobami, które poznajesz wirtualnie. Masz wtedy wrażenie, że znacie się od dawna. I wtedy tym rozmowom na milion tematów nie ma końca. Najlepsze są te spontaniczne spotkania. Takie ot. Na placu zabaw, na lodach, na molo. Wtedy te spotkania najbardziej zapadają w pamięć (Karolina, Justyna pozdrawiam Was Dziewczyny).

Jasne jest, że bez czytelników nie byłoby bloga. Bo piszę przede wszystkim dla siebie, ale jeśli to co piszę trafia do innych i innym się podoba, to taki impuls i znak, że to co się robi ma sens. To tak jak w pracy zawodowej. Jeśli to co robisz jest doceniane przez pracodawcę, to chce się więcej i lepiej. Dlatego dziś, w te blogowe urodziny chcę na głos wypowiedzieć swoje cele. To żadne postanowienia noworoczne, bo nie zamierzam się spinać, by je zrealizować. Zamierzam cieszyć się ich spełnianiem.

Ten rok zapowiada się całkiem ambitnie. Mam wiele planów na kilku płaszczyznach. Blogowy cel jest chyba najambitniejszy. Poczułam potrzebę by zrobić coś więcej. W głowie mam gdzieś pomysł i zarys tego wszystkiego, lecz potrzeba sporo wysiłku, by się udało. W zawodowym życiu również mam sporo planów. Część z nich właśnie się dzieje. Mam wiele marzeń do spełnienia i celów do zrealizowania. Przed nami budowa domu. Kiedy Marynarz będzie na statku, to mi przyjdzie pełnić rolę kierownika budowy. Mam piękne wakacyjne plany. Marzę o cudownych miejscach z moimi najbliższymi. To wszystko przed nami. A póki co dziękuję Wam za te trzy lata razem tutaj na blogu.

4 thoughts on “Trzy lata cały ten kram…

  1. Sto lat blogu, sto lat dla Autorki! Dobrze jest, tu byc, cieszyć, smucić, rozumieć. I to lekkie pióro…..niech wena, chęć i siła będą z Tobą🤗😘

    Polubienie

Dodaj komentarz