Tego wyjazdu miało nie być. Wcale nie planowałam urlopu w maju. Zresztą urlop to za duże słowo- nie planowałam wyjeżdżać dalej niż poza granice mojego miasta. A już na pewno nie planowałam wyjazdu nad morze. Wszystkiemu winna jest majówka. I chwała jej za to, bo odnalazłam swoje miejsce nad Bałtykiem. A to było tak…
Przyszło mi pracować w majówkę Podczas, gdy większość osób ode mnie z pracy poszła ma urlop, ja kisiłam się w swoim biurze, gapiąc się w monitor i nerwowo spoglądając na zegarek, czy aby na pewno wyrobię się ze wszystkim do piętnastej. Jasiu chodził do przedszkola, gdzie ze względu na małą frekwencję połączono grupy, a brak zajęć dodatkowych dawał się dzieciakom we znaki.
To była środa. Gnałam po niego na łeb na szyję. Wchodząc do sali znalazłam go leżącego na podłodze i kulającego się po dywanie. Płaczącym głosem powiedział mi, że nudził się cały dzień, nie było jego ulubionych kolegów z grupy i cały czas czekał na mój przyjazd. Myślałam, że pęknie mi serducho. W jednej chwili postanowiłam, że zabieram go i wybywamy gdzieś na kilka dni razem.
Ten wyjazd to najlepsza, spontanicznie podjęta decyzja jaką pamiętam. Miejsce do którego trafiliśmy już na zawsze pozostanie w mojej pamięci i na pewno nie był to ostatni raz, kiedy tam byliśmy. Ale od początku.
Trafiliśmy na Półwysep Helski, który zresztą uwielbiam, niezależnie od pory roku, choć nie ukrywam, że wiosna jest jednym z lepszych okresów na odwiedzenie tego miejsca. Pogoda rozpieszcza a puste plaże i brak korków sprawiają, że jesteśmy w stanie odpocząć zarówno fizycznie jak i psychicznie.
Zacumowaliśmy z Jasiem w Kuźnicy, malutkiej wiosce rybackiej pomiędzy Chałupami a Jastarnią. Naszym azylem stało się Fulinowo, przepiękny obiekt tuż przy plaży, który zauroczył nas od samego progu. Fulinowo to przytulne pokoje i apartamenty w dwóch lokalizacjach w Kuźnicy. Ten przy ulicy Helskiej, który stał się naszym domem na te kilka dni, usytuowany jest przy samej plaży. Drugi obiekt, równie urokliwy, ma swoje miejsce po drugiej stronie Kuźnicy (niech Was to nie zwiedzie, ponieważ to właśnie w Kuźnicy Mierzeja Helska jest najwęższa, ma zaledwie 200 metrów szerokości) tuż przy Zatoce przy ulicy Kotwicznej.
To co na nas zrobiło ogromne wrażenie od razu po przyjeździe to wszechobecna biel. Drewno i biel to absolutnie pozytywne połączenie, które sprawia wrażenie nie tylko czystości ale ciepła i słońca nawet w najbardziej pochmurny dzień. Nasz przytulny pokoik, Bialy Słoń, usytuowany na piętrze był fenomenalny nie tylko pod względem położenia (wchodzenie po schodach stanowiło dla Jasia ogromną radochę, pokój od strony południowo zachodniej to gwarancja pięknych doznań słonecznych), ale przede wszystkim pokój był niezwykle funkcjonalny i totalnie w moim guście. Mnóstwo poduszek, łącznie z kultową kurą babci Dany od LaMillou, piękna kapa na łóżko, kosz piknikowy, kosmetyki od mojego ulubionego Yope, śnieżnobiała, haftowana pościel i ręczniki, piękne firany i zasłony, absolutnie fenomenalne kafelki, doskonale wyposażony aneks kuchenny- to wszystko składa się w jedną całość perfekcyjnie urządzonych pokoi.
Serce Fulinowa to zdecydowanie patio, którego centralnym punktem jest duży, drewniany stół z krzesłami i ławkami pełnymi mięciutkich poduch. Nad stołem rozpościera się baldachim, który nie tylko chroni przed słońcem i deszczem, ale tworzy niepowtarzalny klimat. Tuż obok jest ogromna piaskownica, która jest świetnym rozwiązaniem dla dzieci. Wiklinowe kosze do siedzenia, mnóstwo leżaków, grill gazowy- to wszystko jest do codziennego użytku gości Fulinowa. My mieliśmy to szczęście, że drzewa, które rosną na terenie obiektu akurat pięknie zakwitły tworząc przy tym bajeczny widok. Wieczorami nastrój umilają zapalone latarenki porozkładane tu i ówdzie oraz sznur lamp rozwieszony wokół stołu.
Do użytku gości są również rowery dla dorosłych i dla dzieci, piękna drewniana huśtawka, parawany, leżaki i koce. Skorzystać można również z ogólnodostępnej kuchni, w pełni wyposażonej i niezwykle urokliwej. Do dyspozycji mamy ogromną, kultową lodówkę Smeg, pralkę wraz z funkcją suszarki, ekspres do kawy,mikrofalówkę oraz zastawę stołową. Każdy pokój posiada klimatyzację, która podczas zimowych dni pełni również funkcję grzewczą. Markizy zewnętrzne dają ukojenie podczas upalnych dni, a ogromne lustro na parterze będzie Waszym ulubionym miejscem podczas każdego wyjścia poza teren obiektu (kobiety wiedzą o czym mówię).
Mogłabym tak wymieniać i wymieniać, a moim zachwytom nie byłoby końca. Czuje ogromny niedosyt, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Byliśmy tam zdecydowanie za krótko i obiecujemy, że nie raz jeszcze zawitamy do Fulinowa, tym razem koniecznie z naszym Marynarzem.
Dni w Fulinowie upływały nam sielankowo. Pogoda rozpieściła nas totalnie, chyba lepszej nie mogliśmy sobie wymarzyć. Widok pustej plaży każdego ranka był jak miód na moje serce. Moczyliśmy nogi w Bałtyku, wystawialiśmy nasze twarze ku słońcu, morska bryza rozwiewała nasze włosy. Ukochaną Kuźnicę przemierzaliśmy na rowerze witając się i przyglądając się pracy tutejszych rybaków. Obserwowaliśmy wracające do portu kutry. Rozpieszczaliśmy nasze kubki smakowe w lokalnej, niezwykle klimatycznej Przetwórni. Spędzaliśmy popołudnia i wieczory brodząc w mieliznach Zatoki i przyglądając się pasjonatom kitesurfingu. To był cudowny czas. Nasz czas.
Do Kuźnicy i do Fulinowa wrócimy prędzej niż możemy się tego spodziewać, a Was serdecznie zapraszam na ich stronę http://www.fulinowo.pl Mają również obiekt w Grzybowie koło Kołobrzegu. Wybierajcie, przeglądajcie, podróżujcie. Marynarska Rodzinka poleca Fulinowo z czystym sumieniem.