Jak poznałam swojego Marynarza…

1C6BD420-28D3-44C9-979F-766D4503E71ABardzo często, kiedy ktoś obcy dowiaduje się, że mam męża marynarza, pyta skąd jak go ,,dorwałam”, Marynarz w centrum Polski? A jednak, Marynarze rozsiani są po całym kraju. Wiadomo, że największe skupisko Marynarzy w Polsce to Trójmiasto oraz Szczecin, ponieważ w tych dwóch lokalizacjach znajdują się akademie morskie. Jednak to nie oznacza, że w innym miastach Polski nie spotkamy marynarzy. Dziś na blogu będzie moja oraz Wasze historie i okoliczności w jakich poznaliśmy naszych Marynarzy. Usiądźcie wygodnie, będzie ciekawie…

Na początku opowiem Wam swoją historię, bo jak wiecie ani ja ani mój Marynarz nie pochodzimy znad morza, mało tego, pochodzimy z dwóch zupełnie różnych miast, z różnych części Polski. Ja urodziłam się w Koninie, w samym centrum Wielkopolski, a mój Marynarz pochodzi z malowniczego Wałcza w województwie Zachodniopomorskim. Poznaliśmy się na weselu siostry mojego Marynarza, w Pile. Studiowałyśmy razem lingwistykę stosowaną na Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy, byłyśmy nawet w jednej grupie na studiach. O tym, że ma brata, który studiuje na Akademii Morskiej wiedziałam, lecz do momentu wesela go nie znałam. Zarówno ja jak i on na weselu byliśmy sami. On nie miał wtedy nikogo, a moja ówczesna druga połówka mieszkała na drugim końcu świata, w Brazylii. Wysoki, przystojny, miał to coś. Oboje zwróciliśmy na siebie uwagę, aczkolwiek ja byłam ponoć bardzo powściągliwa, bo przecież byłam wtedy zajęta. Zdobył moje serce swoją wrażliwością. Droga do siebie nawzajem była wyboista choć uważam, że komuś tam na górze bardzo zależało abyśmy byli razem. Koleje losu splotły się tak, że nasze uczucie rosło w siłę. Potem nasza historia nie była wcale usłana różami. Pewne sytuacje, którym musieliśmy stawić czoła bardzo nas do siebie zbliżyły i wzmocniły nasz związek. Gdzieś podświadomie, w głębi serca czułam, że to właśnie on zostanie moim mężem i ojcem moich dzieci, że to z nim stworzę rodzinę, zbuduję dom. Nie wyobrażam sobie by mogło być inaczej. Nie wyobrażam sobie siebie bez niego. Byliśmy parą 2,5 roku. On kończył studia na Akademii Morskiej w Szczecinie. W ich trakcie wypłynął w sześciomiesięczny rejs. To było moje pierwsze doświadczenie z zawodem marynarza. Nigdy wcześniej nie miałam o tym bladego pojęcia. Oświadczył mi się po powrocie, w Wigilię. Siedem miesięcy później wzięliśmy ślub a rok później na świat przyszedł nasz syn. W naszym wypadku stwierdzenie, że poznaliśmy się zupełnie przypadkiem, wtedy kiedy nikt nie spodziewał się nowej miłości jak najbardziej ma sens. Jadąc na wesele nie podejrzewałam, że poznam tam swojego przyszłego męża, że tego dnia moje życie zupełnie się zmieni.

248327AD-B657-4117-A42B-67C66442FFA4

A poniżej kilka Waszych historii:

On kończył Technikum Rybołówstwa Morskiego w Darłowie, był ode mnie 8 lat młodszy. Spotkaliśmy się u naszej wspólnej koleżanki, która się w nim podkochiwała, ale on wybrał mnie. Zdał maturę, pojechał do Szczecina na studia, a ja razem z nim. Napisałam mu pracę inżynierską, na jego ostatnim roku zaszłam w ciążę, po obronie wzięliśmy ślub, wyjechaliśmy do Szczecina, jesteśmy razem 19 lat. A teraz zostaliśmy góralami (Iza)

Ja z moim Marynarzem poznaliśmy się przez Facebooka. Napisał do mnie a tydzień później się spotkaliśmy po raz pierwszy. I to było to coś. Od razu złapaliśmy wspólny język, rozmawialiśmy jakbyśmy znali się wieki. Pierwsze randki, pierwsze pocałunki, motyle w brzuchu, ach jak było cudownie. W lutym wspólny walentynkowy wypad nad morze. No i nadszedł kwiecień… i wyjazd… nie wiedziałam z czym to się wiąże, bycie dziewczyną marynarza… Ale szybko zrozumiałam, że nie ma fajerwerków, że ta tęsknota jest ogromnie przytłaczająca. Na szczęście 4 miesiące szybko minęły, a ja w międzyczasie wynajęłam mieszkanie i jak wrócił, to byliśmy już na swoim. Zaszłam w ciążę, a marynarz po dwóch miesiącach znów wypłynął…Rozpacz sięgała zenitu. W lipcu przyszedł na świat nasz synek, niestety taty nie było. Musieliśmy czekać na niego jeszcze 3 miesiące. Karolek ma już półtora roku a nam w styczniu stukną 3 lata . Tym razem będziemy świętować razem (Klaudia)

Poznaliśmy się przez internet. Na początku luźne pisanie. Ja nie przywiązywałam do tej znajomości większej uwagi, więc średnio mi zależało. Nie mieliśmy kontaktu ok dwóch tygodni, po czym M. się odezwał. Pisało się dobrze więc zaproponował spotkanie. Po 1,5 miesiąca intensywnego spotykania przyszedł czas na jego wyjazd do pracy. Kontrakt na 4 miesiące. Ja zupełnie nie wiedziałam o co w tym wszystkim chodzi. Na statku bez internetu, tylko kontakt telefoniczny co jakiś czas. Przetrwaliśmy oboje i po jego powrocie zamieszkaliśmy razem. I tak sobie żyjemy do dzisiaj już 2 lata  (Paulina)

Poznaliśmy się na statku a dokładniej na m/v Ziemia Zamojska- słynny polski armator PŻM 😉 Ja wówczas świeżo po szkole morskiej, pierwszy rejs za kadeta. On po szkole w Darłowie, któryś rejs z kolei za motorka. Żyłam w przeświadczeniu ze dział maszynowy i pokładowy nie potrafią a po naukach starszych marynarzy nie mogą żyć w zgodzie. Maszyna i pokład dwa różne światy i faktycznie do pewnego momentu myślałam ze tak jest. Sześciomiesięczny kontrakt (na własne życzenie) i przez większą część rejsu bardzo się nie lubiliśmy, bardzo bardzo, nie rozmawialiśmy ze sobą więcej niż to było potrzebne: cześć, smacznego same grzecznościowe zwroty nic poza tym. Aż do momentu kiedy Pan Kapitan stwierdził ze jako przyszła pani oficer mam poznać dział maszynowy co by mi żaden „smaruch” nie wszedł na głowę. Tak wiec miałam nauki w dziale maszynowym i moim nauczycielem był mój obecny mąż. Pierwsze dni to była totalna masakra i armagedon. Z każdym dniem zauważaliśmy ze mamy więcej wspólnych tematów i sami szukamy okazji do spotkań i rozmów. Rozmowy z działu maszynowego odchodziły na drugi plan i spędzaliśmy ze sobą coraz więcej czasu i tak mijał nam ten rejs na redzie Holandii gdzie czekaliśmy na nowych właścicieli statku. Po powrocie do domu kontakt się urwał nie wiedząc czemu… aż do momentu kiedy spotkaliśmy się w windzie PŻM-u, gdzie szliśmy się zapisać na kolejny statek i do tamtej pory zostaliśmy parą. Kawa w słynnym Cafe 22 to przypieczętowała. Jak się potem okazało pojechaliśmy na kolejny statek m/c Wicko, ale już jako małżeństwo (Irmina)

Gdzie poznałaś swojego Marynarza?:

-Poznaliśmy się na dyskotece. Nie pamiętam co dokładnie mówił, tylko wymieniliśmy się numerami telefonów. Piotr był moim pierwszym chłopakiem. I tak już zostaliśmy razem (Kasia)

-Na maratonie. Biegł obok i mu się spodobałam (Paulina)

-My poznaliśmy się na czacie tematycznym o Indiach (Teresa)

-Na AM- powiedziałam cześć koledze, z którym M. właśnie siedział i wtedy M. zapytał go o mnie i o jakieś namiary (Ania)

-Zostaliśmy zeswatani przez naszych ojców żeglarzy. Na Mazurach (Ola)

-My na wsi, zanim wpadł na głupi pomysł zostania marynarzem (Patrycja)

-Liceum- chodziliśmy do jednej klasy, ale szansę dałam mu dopiero w klasie maturalnej (Beata)

-W technikum, ja w pierwszej klasie, on w drugiej. Pierwsza randka z nogą w gipsie. Po pewnym czasie urodził się syn, potem ślub. I tak już jest 10 lat (Ada)

-Na 18-tce u koleżanki, ale związek zaczął się na studiach (Santana)

-Na basenie, 25 lat temu, był ratownikiem a ja świetnie pływałam (Beata)

-W akademiku Akademii Morskiej (Karolina, Magda, Dorota, Monika, Alicja)

-Impreza sylwestrowa (Agnieszka)

-Mąż chciał mnie ,,zabić” drzwiami od busa (Marta)

-Na plaży nad jeziorem (Kasia)

-Na basenie, na treningu (Marta)

-Za dziecka w piaskownicy (Neli)

-Na spacerze w lesie, ja z dziewczynami, on z chłopakami (Natalia)

-Na statku szkoleniowym AM, a dokładnie to na rufie (Asia)

-Na siłowni (Klaudia)

-Na plaży, nad Bałtykiem (Natalia)

-W szkolnej orkiestrze dętej (Karolina)

-W kolejce SKM na trasie Gdynia-Gdańsk (Małgosia)

-Mój chciał mnie rozjechać sankami (Jola)

-W pustym barze, już prawie połowę mojego życia temu (Magda)

-W sklepie (Ania)

-Na weselu. Ja byłam ze strony panny młodej, a on pana młodego, niewiele rozmawialiśmy bo on był w towarzystwie i w związku z tym nie byłam nim zainteresowana, poza tym mieszkaliśmy na dwóch krańcach Polski. Ale trzy tygodnie później napisał do mnie, a osiem miesięcy później byliśmy już zaręczeni (Ewelina)

-Nasza historia jest pewnie taka jak wielu innych – szkoła. Poznaliśmy się w gimnazjum, nie wiedział że mi się podoba dopóki koleżanka mi przy nim nie narobiła siary. To była zarówno w jego, jak i moim przypadku pierwsza miłość i mamy nadzieję że  ostatnia. 10 wspólnych lat, za pół roku ślub (Alicja)

-U mnie historia taka sama jakich tu wiele, jedno liceum i w efakcie 43 lata razem (Elżbieta )

-Nawet dokładnie nie pamiętam gdzie….mieliśmy wspólną paczkę znajomych, ale dopiero po jakiś 4 latach wspólnych imprez, wyjazdów coś zaiskrzylo a w zasadzie miał to być wakacyjny romans…i tak się przedłużyło….14 lat razem, 8 lat po ślubie (Gosia)

-Zawsze kpiłam z internetowych znajomości, a mojego M. poznałam właśnie przez Facebooka. Okazało się, że mamy sporo wspólnych znajomych, pochodzimy praktycznie z jednego miasta. Ja byłam w Niemczech, on pływał gdzieś w okolicach Rosji. Zaczęło się od polubienia zdjęcia, później machina ruszyła…nigdy nie pisałam z tak elokwentną osobą – MĘŻCZYZNĄ. Jak wrócił z kontraktu, postanowiliśmy się spotkać (bynajmniej nie na kawę) M. przejechał 700Km do zupełnie obcej kobiety, do innego kraju. Nikt z nas nie spodziewał się, że od tego spotkania, od pierwszego polubienia zdjęcia na głupim portalu społecznościowym, zacznie się miłość naszego życia. Za 7 miesięcy i 8 dni zostanę Jego żoną (Ilona)

-Na karaoke- miłość od pierwszego wejrzenia (Ania)

7AEE1112-60CC-40C7-830A-49C64C794035

3 thoughts on “Jak poznałam swojego Marynarza…

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s