Są sytuacje na które nie będziemy przygotowani. Są momenty, które sprawią, że serce podskoczy nam do gardeł. Są dni, kiedy zwyczajnie potrzebujemy by ktoś nas przytulił. Święta bez najbliższej osoby mogą człowieka przytłoczyć. Zewsząd atakujące nas świąteczne piosenki, reklamy pełne bożonarodzeniowych scenerii, a nam wali się świat. Miał wrócić na święta, lecz zmiennik nie doleciał…
Marynarskie rodziny doskonale znają gorycz samotnych świąt. Nie raz nie dwa były sytuacje, kiedy marynarz święta spędzał na morzu. A znam też morskie dziewczyny, które na kilka dni przed świetami dowiedziały się, że jednak ich marynarz nie wróci, bo jest problem z podmianą. I wtedy chciałoby się te święta odwołać, odłożyć w czasie. Choć wiele z nas nauczyło się podchodzić do dat i uroczystości bardzo przedmiotowo, to jednak zawsze gdzieś w środku pozostaje ten cień rozpaczy. Że się nie udało, że coś zawiodło, że nie możemy być razem na święta. Dla innych to koniec świata. I wali się świat.
Mój świat zawalił się jedenaście dni przed Wigilią. Odeszła moja ukochana babcia. Doskonale wiedziałam, że mojego M. nie będzie w tym roku na święta. Był w zeszłym roku, a u niego zawsze święta w domu wypadają co drugi rok. Ale czym są te święta podłóg tego dramatu, który czekał nas tuż przed. Na takie chwile człowiek nigdy nie jest przygotowany. I choć wali się świat, żyć trzeba.
Wypłakałam morze łez.. Przemyślałam na 400 sposobów życie. Wróciłam do domu i nagle się okazało, że muszę z dnia na dzień, tak raptownie, zwyczajnie żyć. Robić to co robiło się zawsze. Uśmiechać się do sąsiadki. Wyjeżdżać po zakupy… Choć mój świat się zmienił, w zwykłym świecie nie zmieniło się nic. To taki wstrząs. Że nikt z Tobą nie płacze. Ani ta pani w telewizji z uśmiechem śpiewająca kolędę, ani pan przy kasie, ani dawno nie widziana koleżanka.. Świat tak po prostu trwa. Z obiadami i kawą. Ciężko wycedzić mi te słowa. Lecz żyć trzeba, choć świat się zawalił.
Pamiętajcie Kochani, że to nie prezenty są najważniejsze, nie umyte okna, wysprzątane pokoje, nie pięknie przystrojona choinka, lampki przed domem czy świątecznie zrobione paznokcie. Najważniejszy jest czas spędzony razem. Nawet ten przedświąteczny, gdy wspólnie przygotowujemy wigilijne potrawy, rozmawiając przy tym do późna w kuchni pełnej zapachów suszonych grzybów, kiszonej kapusty i dopiero co upieczonego pasztetu. Najważniejsi są ludzi, to oni tworzą święta. O to przecież w tym wszystkim chodzi, by być razem i cieszyć się swoją obecnością. To taki coroczny banał powtarzany jak mantra, by doceniać wspólne chwile. Ale właśnie ten banał tak wielu z nam jest strasznie trudno zrealizować. Bo zagonieni w tym naszym życiu często nie zauważamy drugiego człowieka i jego potrzeb. Teraz jest właśnie ta chwila by się zatrzymać, porozmawiać, ofiarować drugiej osobie swój czas. I pamiętajcie, by zapamiętywać, zapisywać, notować i kodować sobie w głowach to co mówią nam nasi najbliżsi: przepisy, opowieści z przeszłości, fakty z naszej rodziny, wspomnienia. Czasami tych bliskich osób może zabraknąć wśród nas z dnia na dzień, a wtedy nie zapytamy kto był na fotografii sprzed lat, nie poprosimy o przepis na najlepszy sernik na świecie, nie odtworzymy smaku najcudowniejszego barszczyku ani nie przypomnimy sobie słów i melodii piosenek śpiewanych w dzieciństwie.
Niech te święta spełnią się u Was pod znakiem rodzinnych rozmów, wspólnych chwil i cudownych zapachów. Niech na myśl przywodzą Wam ci, których z Wami już nie ma. Niech wspomnienie po nich na zawsze pozostanie żywe. I na koniec, tym, którzy te święta spędzają osobno, życzę dobrych zasięgów i mocnego wifi, by udało nam się porozmawiać, wesprzeć się wzajemnie, podnieść na duchu, podzielić radością naszych dzieci, podziękować za wspólny byt pomimo dzielących nas kilometrów i powtarzać jak bardzo się kochamy, bo miłości NIGDY ZA WIELE.