Gdyby tak każdy istniejący statek miał w tej samej chwili zawinąć do portu, nie wystarczyłoby miejsca by je tam wszystkie pomieścić. Mimo to kompanie zlecają stoczniom budowę nowych, coraz to większych statków. Już sam kontrakt na nowiutkim statku stanowi nie lada przeżycie, a co dopiero uczestnictwo w ceremonii chrztu statku i nadaniu mu imienia. Dziś właśnie o tym…
O dziwo sama budowa nowego statku nie trwa specjalnie długo. Dobrze prosperująca stocznia jest w stanie zbudować 50-60 statków w roku. Kiedy mąż powiedział mi, że jedna z większych, koreańskich stoczni produkuje 65 statków w roku i jest nierentowna, więc Koreańczycy zastanawiali się nad jej zamknięciem, byłam w dużym szoku.
Sama ceremonia chrztu statku odbywa się dopiero po jakimś czasie od ukończenia jego budowy. To nie jest tak, że statek jest gotowy, nadajemy mu imię, chrzcimy i dopiero wypływa w pierwszy rejs. Najpierw muszą się odbyć wszystkie próby, dokładne sprawdzenie sprzętu, zaopatrzenie w niezbędny ekwipunek i najczęściej wtedy statek wypływa w rejs. W przypadku firmy mojego M. taki statek zostaje wrzucony na linię i pływa na niej według ustalonego wcześniej harmonogramu.
Po jakimś czasie, w ustalonym terminie oraz porcie docelowym odbywa się ceremonia chrzcin oraz nadania imienia (choć to imię statek ma już od momentu wyjścia ze stoczni). Do tego dnia załogowa przygotowuje się z wyprzedzeniem. Wszyscy dwoją się i troją by pokład lśnił a cała reszta była dopięta na ostatni guzik. Do tego stopnia, że specjalnie na tę okazję firmowe kontenery są ustawiane na widoku (nawet puste jeśli jest taka potrzeba). Niektóre statki zostają ochrzczone przed swoim pierwszym rejsem. W większości przypadków jest jednak tak, że statek po jakimś czasie zostaje ochrzczony. Statek na którym pływał mój M. dopiero po 11 miesiącach pływania na linii został ochrzczony. W dzisiejszych czasach jest to impreza biznesowa, na którą zapraszani są oficjele.
Również w porcie wszystko jest pieczołowicie przygotowywane. Imię statku jest specjalnie zakryte a odpowiedni mechanizm przygotowany tak, by matka chrzestna (w przypadku statków zawsze jest to kobieta) mogła za pomocą przecięcia linki odkryć imię statku. Strzelają wtedy szampany, wystrzeliwują serpentyny, dźwięk statkowego tyfonu rozbrzmiewa majestatycznie a odświętnie ubrana załoga pozuje do zdjęć. To spore i ważne wydarzenie dla kompanii dlatego należy je uwiecznić by potem podzielić się szczegółami np. na łamach firmowej gazetki. Po oficjalnych uroczystościach najczęściej odbywa się bankiet dla oficjeli i zaproszonych gości.
Chrzest statku czy odbiór nowego statku ze stoczni nie zdarzają się często, a co za tym idzie nie każdy marynarz będzie miał możliwość uczestniczenia w takim wydarzeniu. Nie zmienia to faktu, że jeśli już taka sytuacja się nadarzy, pozostaje w pamięci na długo i jest swojego rodzaju kolejnym, cennym doświadczeniem.