Dziś mija dokładnie 5 lat jak dodałam na bloga pierwszy post. Kiedy wracam myślami do tego dnia, zdaje mi się, że to było całkiem niedawno. A jednak tyle przecież się zmieniło w naszym życiu…
Nasza rodzina powiększyła się o wspaniałego chłopczyka, Antosia, który wraz z Jasiem rozjaśnia każdy pochmurny dzień. Janek chodzi do przedszkola, udoskonala umiejetność czytania i codziennie zaskakuje nas czymś nowym.
Mój Marynarz w dalszym ciągu pracuje na statkach, w tej samej firmie, w której zaczynał od początku. Pnie się po ścieżkach kariery, zmaga z nieprzychylnymi wiatrami i wysokimi falami i przemierza dziesiątki mil morskich po morzach i oceanach świata.
Ja natomiast w dalszym ciągu jestem tą samą dziewczyną, która pięć lat temu z wielkim zapałem zaczynała swoją przygodę z blogowaniem. Przybyło mi sporo siwych włosów, zmarszczek i fałdek tu i ówdzie, ale myślę, że pozostałam sobą. Nadal jestem wierna własnym przekonaniom i zasadom. Pracuję w tym samym miejscu, choć aktualnie cieszę się urokami urlopu macierzyńskiego. Dzieci są moim oczkiem w głowie, a priorytetem dobro mojej rodziny. Nie śledzę statystyk, nie walczę o względy jak największej liczby obserwatorów, a ostatnio nawet trochę mniej piszę. To wszystko wyraża mnie, mój aktualny stan i miejsce w życiu, w którym się znajduję. Nie zmienia to jednak faktu, że blog żyje własnym życiem. To tutaj właśnie poznałam mnóstwo wspaniałych ludzi, nawiązałam miłe znajomości i piękne przyjaźnie. Sporo swoich czytelników znam, prawie wszystkich kojarzę. Morskie rodziny rozsiane są po całej Polsce. Wiele z Was pisze do mnie w momentach trudnych dla siebie, kiedy Marynarz wyjeżdża na statek i zostajecie same. Wiele z Was jest dla mnie wsparciem, kiedy to ja borykam się ze smutkiem statkowych. Z wieloma z Was udało mi się spotkać na żywo. Znam imiona Waszych dzieci i miejscowości, w których mieszkacie. Ten blog zbudował taką małą marynarską rodzinę, którą wszyscy jesteśmy.
Kochani moi czytelnicy, wszyscy jak jeden. Każdemu z Was bardzo dziękuję! Dziękuję, że tu ze mną jesteście, że czekacie na kolejne wpisy, że komentujcie, że konstruktywnie dyskutujecie na różnorakie tematy, że przysyłajcie linki i zdjęcia. To dzięki Wam to miejsce żyje.
Wszystkim nam życzę, by kontrakty naszych Marynarzy upływały nam szybko, a jednocześnie spokojnie. By brakowało sytuacji stresowych, by powroty były wyjątkowe i cieszyły za każdym razem tak samo. Wam natomiast Marynarze (bo przecież czytelnicy bloga to nie tylko żony marynarzy) życzę, byście zawsze trafiali na spokojne wody, by Wam wiały przychylne wiatry, a sympatyczna załoga pomagała przetrwać trudy każdego kontraktu. Byście na hali przylotów zawsze widzieli uśmiechnięte twarze Waszych najbliższych. I oby nam wszystkich dopisywało ZDROWIE! Ahoj
Bardzo lubię czytać Twój blog i lubiłam twoje relacje kiedy codziennie jeździłaś do pracy😀. Myślałam sobie wtedy, ze nie tylko jak ta jeżdżę codziennie tą samą drogą. Pisze przez kolejne lata 😀😀😀. Wszystkiego dobrego. Kasia
PolubieniePolubienie
Dzięki Kasiu😘
PolubieniePolubienie