Bez bohaterów dnia codziennego obecne czasy byłyby o wiele trudniejsze. Ci bohaterowie to przede wszystkim pracownicy sklepów, kierowcy, lekarze, pielęgniarki, służba medyczna, kurierzy, listonosze. Ale nasi marynarze również należą do tej kategorii, zapewniając nieprzerwany przepływ towarów, pozostając na statkach często długo po skończonym kontrakcie pozbawieni możliwości powrotu do domu. Zapraszam na rozmowę z trzema kapitanami: Norbertem, Tomaszem i Stefanem, którzy opowiedzą o sytuacji na pokładzie swoich statków.
Pływacie po całym świecie, aktualnie pomiędzy Europą, Azją i Bliskim Wschodem. Jak dotychczas przebiegała Wasza podróż?
Norbert: Do tej pory byliśmy naprawdę bardzo zapracowani, sporo portów i dużo pracy. Gdy byliśmy w Europie, sytuacja była jeszcze spokojna. Pierwsze doświadczenie z koronawirusem mieliśmy na Kanale Sueskim, kiedy to piloci weszli na pokład w maskach ochronnych a o uścisku dłoni nie było mowy. W Jeddah wszyscy, którzy weszli na pokład, byli w maseczkach, kombinezonach ochronnych i rękawiczkach. Robimy wszystko, co w naszej mocy, by nasz statek był „czysty”. Szczegółowe wytyczne i kodeksy postępowania w tym zakresie otrzymaliśmy z centrali firmy i mają one zastosowanie na wszystkich statkach floty.
Tomasz: Trudno jest, kiedy nie możesz zejść na ląd. Ale jest to tylko jeden z wielu środków bezpieczeństwa jakie podjęliśmy w celu ochrony statku i załogi. Dystansowanie społeczne, o którym się teraz tak często mówi, w naszym przypadku polega przede wszystkim na unikaniu kontaktu z osobami z zewnątrz w jak największym stopniu. Zaskakująco dobrze działa to w rejonie Morza Śródziemnego. Nasza współpraca z pilotami też jest świetna. Utrzymujemy dystans, a piloci starają się nie dotykać żadnych elementów statku (radar, radio, itp.). Niemniej jednak, po każdym kontakcie wykonujemy rundę dezynfekcji i wycieramy wszystkie elementy, barierki, klamki drzwi i przyciski windy. Środek do dezynfekcji rąk został również umieszczony w newralgicznych punktach. Wcześniej używaliśmy go dość rzadko, teraz jego użycie znacznie wzrosło. Myślę, że na lądzie jest podobnie.
Stefan: Kiedy w styczniu dotarły do opinii publicznej wstępne doniesienia o koronawirusie, byliśmy zajęci rozładunkiem i załadunkiem w portach śródziemnomorskich. Huragan Gloria sprawił nam pewne kłopoty w połowie miesiąca i pomieszał w rozkładzie portów. Gdy byliśmy w egipskim porcie Damietta na początku lutego, doświadczyliśmy pierwszych działań mających na celu powstrzymanie rozprzestrzeniania się wirusa. Od tego czasu maski są noszone przez wszystkich członków załogi, którzy przebywają na pokładzie by nadzorować załadunek i rozładunek w porcie, przyjmować zapasy jedzenia lub sprzętu czy też monitorować proces bunkrowania. Często, pomimo wysokich temperatur, maski stały się nieodłącznym elementem codziennego ubioru na pokładzie.
Jakie są nastroje na pokładzie?
Norbert: Biorąc pod uwagę okoliczności z jakimi przyszło nam się zmierzyć, idzie nam całkiem nieźle. W rzeczywistości nasz świat na pokładzie jest prawdopodobnie nawet trochę bardziej normalny niż Wasza aktualna codzienność tam na lądzie. My marynarze bardzo lubimy plan i rutynę. Bo jeśli wszystko idzie zgodnie z planem, to znaczy, że w portach jesteśmy na czas i w domach również. Robimy wszystko by trzymać się planu.
Tomasz: Nastrój na pokładzie jest dość dobry. Wszyscy wykazują zrozumienie dla sytuacji. My wśród załogi mamy na szczęście tylko kilku jej członków, którzy mieli wracać niebawem do domu. Reszta jest w trakcie odbywano swoich wcześniej ustalonych kontraktów. Podmiany zostały na tę chwilę odwołane z powodu zakazów podróżowania i uziemienia samolotów. Czekamy na rozwój sytuacji.
Stefan: Nastroje na statku są dobre. Często rozmawiam z załogą, widzę jak się wzajemnie dopingują i mobilizują. Często spotykają się w sali rekreacyjnej na rozgrywkach w ping ponga, piłkarzyki i rzutki. Niemniej jednak wszyscy zdają sobie sprawę z wyjątkowości tej sytuacji. Śledzą doniesienia z własnych krajów. Rodzina jest zawsze na pierwszym miejscu i naturalne jest, ze każdy z nas myśli o tym, jak ona radzi sobie na lądzie bez nas w obecnej sytuacji. Jednocześnie wiemy, że my tu na statku jesteśmy bezpieczni, przestrzegamy wszystkich zasad. Doceniamy to, że w obecnej sytuacji i kryzysie z jakim przyszło i przyjdzie zmierzyć się współczesnemu światu mamy pracę i możemy utrzymać nasze rodziny.
Jak sobie radzisz z kwestią zmiany załogi? Jak załoga reaguje na brak możliwości podmiany?
Norbert: Wszystkie podmiany naszej załogi zostały jak na razie wstrzymane, jednak na bieżąco otrzymujemy raporty związane z oceną sytuacji i ryzyka. Podczas, gdy sytuacja w Chinach wraca do normy, w Europie wprowadzono wiele restrykcji chociażby w podróżowaniu, więc ciężko jest zrobić teraz podmianę załogi. Liczymy na to, że wkrótce sytuacja wróci do normy, granice się otworzą i pozwolą nam wrócić do domów. Dopóki jednak jest jak jest, pracujemy czekając na dobre wieści.
Tomasz: My marynarze pracujemy i mieszkamy na statku. Jesteśmy zamknięci w jednym miejscu, pozostając tylko w swoim towarzystwie. Sytuacja, kiedy nikt z nas nie może wrócić do domu nie jest łatwa. Jeśli masz jakiś punkt odniesienia, że na przykład dziś nie schodzisz, ale schodzisz za dwa tygodnie tego i tego dnia, jest to do przyjęcia, bo masz punkt odniesienia. Najgorzej jest wtedy, kiedy tak jak my teraz nie wiemy zupełnie kiedy zejdziemy. Ta niewiedza i niepewność jest najgorsza. Czy to będzie tydzień, dwa czy może pięć?
Stefan: Oczywiście wszyscy teraz zadajemy sobie to samo pytanie: jak długo to wszystko jeszcze potrwa? Uważnie przyglądamy się wszystkim doniesieniom ze świata, ale również wykresom i liczbom. Mamy ogromną nadzieję, że te krzywe zaczną się spłaszczać, tak by świat miał szansę wrócić do czegoś co można nazwać normalnością.
Norbert wszedł na statek w Hamburgu w połowie lutego, na pokładzie ma 27 marynarzy. Jego statek pływa na linii łączącej Europę Północną z Tajlandią i Wietnamem. Statek miał wejść do suchego doku w Qingdao i zostać wyposażony w system oczyszczania spalin, ale z powodu sytuacji z wirusem plan ten został odłożony na dalszy czas. Planowana jest teraz zmiana serwisu na linię łączącą Morze Śródziemne z Chinami i Koreą Południową.
Tomasz jest na pokładzie od połowy grudnia. Obecnie jego statek pływa na linii łączącej Azję z zachodnią częścią Morza Śródziemnego. Na pokładzie jest 27 osób.
Stefan i niektórzy członkowie załogi weszli na statek na Malcie w połowie stycznia. Koronawirus nie wzbudzał wówczas zbyt dużego zainteresowania, nie miał tez żadnego wpływu na statek ani na jego 24- osobową załogę. Serwis, który obsługuje statek łączy Morze Śródziemne z Bliskim Wschodem i Indiami. Aktualnie chociażby rejs po Morzu Śródziemnym znacznie różni się od tego w styczniu. Nikt z załogi nie może jeść na ląd. Zauważalny jest też spadek transportowanych kontenerów.