Co jakiś czas mam piękny sen. Duży dom. Mój pokój na poddaszu. Jest ciepła letnia noc. Okno dachowe otwieram i siadam na dachu. Widzę światła uśpionego miasta. W świetle ulicznej latarni odbija się cień przebiegającego przez jezdnię kota. Ktoś w ogrodzie przyjęcie wyprawia, cicho muzyka się tli. Niebo pełne gwiazd. Ja. I moje miejsce na ziemi.
Moja Jadzia zawsze mówiła, że jak już wejdzie w tę naszą ulicę i poczuje dym z komina to jest u siebie. Nie rozumiałam tego. Choć w mej pamięci pozostało. Teraz doskonale wiem co miała na myśli. Bo gdy skręcam już w tę moją ulicę. Na to moje osiedle wjeżdżam. To powietrze zdaje się być czystsze, tak że pełną piersią oddycham. I każdy kąt znam. Każdy dom. Każdą ścieżkę w lesie. Każdą dziurę w płocie. I każdy kreci kopiec na łące. Zimą wylewa woda na tej łące. Przy dużym mrozie jest naturalne lodowisko, gdzie mój tata jeszcze za dzieciaka na łyżwach mecze hokeja rozgrywał. Wiosną na tej samej łące rosną maki i chabry. Las jest po drugiej stronie ulicy, jakieś dwadzieścia metrów od furtki. A zaraz obok park z mini zoo, który tak często wspominam. Ze dwieście metrów od domu jest stadion. Kameralny, malutki taki. Z nienagannie przystrzyżoną trawą i jedynym w swoim rodzaju klimatem. Jest „wiejski” osiedlowy sklepik. Piekarnia. Jest też nasza pani weterynarz, co zwierzakom pomoc niesie. Jest pan Heniu, co auto naprawi, i opony na zimę wymieni. Są sąsiedzi, znajomi, z którymi całe życie się znam.
Tak lubię te nasze rowerowe wycieczki z Jaśkiem. Wsiadam na swój Romet. On z tyłu. Jak królewicz w foteliku rozwalony. U pana Henia przy płocie jest pierwszy postój. Bo obserwujemy gołębie. Sąsiadka w misce nogi moczy. Co się będzie przejmowała. U siebie w końcu jest. U sąsiada obok skaczą na trampolinie. Córa jego i dwie córki innych sąsiadów. Pan Janek też na rower idzie. A Anka co się z nią przecież dzień w dzień na ulicy bawiłam, taka uśmiechnięta do domu wraca. Kury u sąsiada gdaczą i kogut co co dzień rano wszystkich wokół budzi. Moja siostra w sobotnie przedpołudnie w piżamie śniadanie w ogrodzie je. Świeży wiejski chleb. Jeszcze ciepły. I kompot z papierówek.
Uwielbiam tę moją małą „wieś”. Dobrze mi tu jak nigdzie indziej na świecie. Każdy kąt mój, każdy skrawek ziemi znam. Tutaj jest mój dom rodzinny. Tutaj mieszkają moi rodzice. I choć nie mieszkamy z rodzicami, to zawsze chętnie tu wracam, na to swoje „podwórko”. I marzę. Jak w tym śnie. By kiedyś na swój dach przez to okno wyjść. Usiąść i móc wpatrywać się w to moje niebo.
Ja i mój M. marzymy o domu. Takim naszym. Z cegieł czy z desek. Obojętnie. Ale naszym. Z ogródkiem. Dużym tarasem. I hamakiem wśród drzew. Marzenia są po to by je realizować. Małymi kroczkami spełniać. I choć wiem, że długa droga przed nami, to się nie upieram, by szybko, by już, by teraz, by zaraz. Upieram się za to przy swoim. Że dom, a nie blok, ani modny w ostatnim czasie apartamentowiec. Duszę się w małych przestrzeniach, nie lubię, nie potrafię się odnaleźć. Całe życie w domu mieszkałam.
Budowa domu to ogromne przedsięwzięcie. Tym bardziej, gdy wiem, że część tego będę musiała na swych barkach sama unieść. Budowlaniec ze mnie zerowy, na tego typu sprawach nie znam się w ogóle. Słysząc opowieści od moich koleżanek, których mężowie też pływają i którzy zdecydowali się na budowę domu, wiem że bycie twardą babą przydaje się również na budowie. Dobry kierownik budowy i sprawna ekipa budowlana to podstawa, choć sama trochę tym Bobem Budowniczym będę. Przypilnować robotników, towar dowieźć, decyzje podjąć- to wszystko na porządku dziennym. I choć przez trudy budowy trzeba będzie przejść, to efekt będzie „murowany” w dwojakim tego słowa znaczeniu. Najważniejsze by swe gniazdko uwić tam, gdzie nam razem najlepiej.
Chciałam powiedzieć,że tak to prawda. Byłam,widziałam – macie tam cudnie ” niepoprawnie” 😉 rodziców przemiłych……..❤ i ten Ich ogród. Miejsce w którym można sie naprawdę zrelaksować i być spokojną o dzieciarnię kiedy lata,bo wiadomo ,że tak wszystko dostosowane żeby żadna krzywda się nie stała 😉 zapowiadamy się na przyszły rok 😘
PolubieniePolubienie
Coooo? Na przyszły rok?! Na jesień Was widzę! I wymówek nie przyjmuję. Każda pora roku jest piękna 🙂
PolubieniePolubienie
przekonałaś mnie 😀
PolubieniePolubienie
Jak raczej nie inaczej 🙂
PolubieniePolubienie