Miasto duchów, wrzosowiska, kajaki, czyli nasz wypad do agroturystyki

Wakacje w pełni, wielu z nas decyduje się na spontaniczne wyjazdy na ostatnią chwilę. Szukamy alternatyw do plaż pełnych parawanów czy przepełnionych górskich szklaków. Nasze tegoroczne wakacje są zgoła inne od poprzednich, a to za sprawą kontraktu naszego Marynarza, ale kilkoma kolejnymi postami chciałabym Was zainspirować i podpowiedzieć Wam ciekawe wakacyjne destynacje, a jednocześnie uzupełnić tu swój wirtualny pamiętnik wpisami, które zalegają mi w głowie, a które chciałabym tutaj mieć na pamiątkę.

Czytaj dalej

Wieczór panieński w szklarni

Całe wieki mnie tutaj nie było. Nie po drodze było mi z pisaniem. A pisać na siłę to tak jakby człowiek zmuszał się do zjedzenia czegoś, czego nie lubi. Dziś wracam. W głowie mam sporo zaległych tematów, z którymi nie tylko chcę się z Wami podzielić, ale chcę zapisać je tutaj, na wirtualnych kartach mojej kroniki. Jeśli jesteście tutaj ze mną od początku, zapewne wiecie, że ten blog to taki typowy miszmasz, czyli to, co mi aktualnie w duszy gra. Są moje przemyślenia, są morskie tematy, rozmowy z ludźmi morza, ale są też nasze wyprawy i relacje z miejsc, które odwiedziliśmy. Myślę, że tych ostatnich będzie tu niebawem ciut więcej, bo przez ten ponad rok kiedy mnie tutaj nie było, uzbierało się trochę tych podróży, małych i większych.

Czytaj dalej

Wiatr w żagle, czyli wakacje na wodzie z dwójką dzieci

Pandemia koronawirusa chyba wszystkim nam pokrzyżowała wakacyjne plany. Na początku sierpnia zeszłego roku postanowiliśmy uciec na żagle, by w pełni móc cieszyć się latem. O ile Jasiu był już zaprawiony w boju, o tyle dla Antosia to debiut, więc i dla nas było to wyzwanie by ogarnąć wszystkie niezbędne rzeczy. Szerokim łukiem chcieliśmy ominąć oblegane Mazury, postawiliśmy więc na Jezioro Powidzkie oddalone raptem 50km od naszego miejsca zamieszkania. Naszą bazą wypadową był Powidz, a konkretnie marina w ośrodku Łazienki. W zamyśle mieliśmy, by każdego dnia cumować i nocować gdzieś indziej, ale finalnie dobre zaplecze sanitarne, komfort i obecność kolegów Jasia zaważyły na naszej decyzji, by jednak codziennie wracać do mariny.

Czytaj dalej