Czekający Mąż Marynarz

Martyrologia czekającej żony marynarza na zawsze wpisała się już w kanon marynarskiej rodziny. Lecz w tym wszystkim zapomniano o czekających marynarzach. I wcale nie mam tu na myśli czekających tam na statkach. Myślę bardziej o tych w domach, kiedy nie są akurat ma statku. Żona do pracy a mąż…

No właśnie. Bo żona marynarza to zawsze ta czekająca. Ale przecież czekają też panowie. Czekają tam na statkach, na koniec kontraktu, na powrót do domu. Ale czekają też już po powrocie, w domu. Czekają na żonę, na dzieci…Pracujące żony marynarzy nie mają możliwości, by na cały pobyt męża w domu wziąć urlop (choć ja bym bardzo chciała). Tak więc, podczas, gdy mój marynarz jest w domu, ja najzwyczajniej w świecie chodzę do pracy. Budzik dzwoni o świcie i zrywam się na równe nogi, by za parę chwil gnać już do pracy. I kiedy widzę jego, śpiącego obok, marzę by zostać z nim, by nie musieć wstawać, by najnormalniej w świecie rzucić to wszystko w cholerę i żyć chwilą. Lecz szybko idę po rozum do głowy….A co ja pocznę jak on wyjedzie na statek. Co pocznę, gdy nie będzie go wtedy obok leżącego w łóżku. I myślę sobie wtedy, że ta praca jest dla mnie ratunkiem, kiedy on jest na statku, więc mimo wszystko gnam do niej co dzień rano.

Spójrzmy teraz oczami marynarza, który czeka. Rano odwozi dzieci do przedszkola i do szkoły. Kiedy są chore, zostaje z nimi w domu. Nie ma obowiązków w postaci pracy. Czeka…Zajmuje się wszystkimi domowymi obowiązkami jakimi zajmuje się stacjonarny mąż i tata. Maluje, naprawia, remontuje. Czasem też gotuje, sprząta, robi zakupy. Ale generalnie czeka. Czeka na żonę, tak jak żona czeka na męża, gdy ten pracuje. Jakże różne jest to nasze czekanie. Lecz to wciąż czekanie. Bo przecież wydawać by się mogło, że kiedy marynarz wraca ze statku, to cały domowy świat staje na głowie. Otóż tak nie jest. My cały czas pozostajemy normalnymi rodzinami. Mamy te same obowiązki co rodziny stacjonarne, te same problemy i bolączki, tak samo cieszymy się na nadejście weekendu.

Oczywiście znów nie można wrzucać wszystkich marynarskich rodzin do jednego worka. Bo przecież są też i takie rodziny, w których mąż marynarz nie czeka na żonę, bo ma ją cały czas w domu. Wtedy ma się więcej tych wspólnych chwil. Codziennie wspólne śniadania, i możliwość dłuższego wylegiwania się w łóżku. Wtedy też żona nie musi starać się o urlop, by spędzić czas z mężem. Można planować wyjazdy podczas całego jego pobytu w domu, można zwyczajnie zatracić się w czasie zapominając czy dziś poniedziałek czy już piątek. Wszystko to ma oczywiście zarówno swoje plusy jak i minusy.

Czekający mężowie marynarze mają mnóstwo pomysłów na wypełnienie czasu w domu. Poświęcają się swoim pasjom, remontują mieszkania i domy, tworzą wspaniałe ogrody, place zabaw dla dzieci i miliony innych rzeczy o których nawet nam się na co dzień nie śni. Piszcie co Wasi Marynarze robią, kiedy są w domu. To temat na kolejny post. A tymczasem ja już przebieram nogami na kolejny cudowny weekend razem. Ruszamy w Polskę by łapać jak najwięcej wspólnych chwil. Ahoj

3 thoughts on “Czekający Mąż Marynarz

  1. Jak Marynarz jest w domu to spędzamy czas z naszą małą córeczką 🙂 wcześniej było gorzej, bo pracowałam w barze i całe dnie mnie nie było w domu. Teraz jest lepiej, bo zawsze możemy gdzieś pojechać gdy jest super pogoda 😊

    Polubienie

  2. Jak jeszcze byłam na etacie to M odstawiał dzieci do szkoły/przedszkola, potem śniadanko, odsypiał, wstawał, odbierał dzieciaki, robił obiad wg moich wytycznych i często z pracy mnie jeszcze odbierał. Teraz jak ja pracuję w domu, nadal robi to samo, a ja mam oddech od bycia taksówką dla swoich dzieci, nie muszę wstawać o 6-tej i ogarniać całego świata od rana. No i obowiązkowo robi mi kawę rano z pianką lepszą niż niejeden barista. No jak pracuję, to nadal wiem, że jest obok i zawsze możemy pogadać.

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do Dziecko Morza Anuluj pisanie odpowiedzi