Na przykład

43Ostatnie dni mam mojego M. w domu. Już za chwil kilka na statek idzie. I cały czas mi powtarza. I powtarza. I powtarza. Że jak wróci to Jasiu go nie pozna. A ja mu tłumaczę, że pewnie tak będzie. Ale to tylko ten raz. Jeden jedyny raz. Bo malutki jeszcze jest. A kolejny raz. I razy następne. To już kumaty będzie. I zrozumie. Że tata ciężko pracuje. I nie zawsze jest z nami w domu. Dzieciom trzeba tłumaczyć. Rozmawiać. Dawać dobry przykład. Zresztą. Tak mi się wydaje. Bo skąd mogę wiedzieć. A może i mogę. A może inni mogą. Każdy coś może. Każdy może co chce. I każdy robi jak uważa. Ja uważam, że dawanie dobrego przykładu wiele wnosi. Nawet ten najmniejszy. Tyle znaczy. Zresztą, staram się. Choć czasem mi nie wychodzi. Ale się staram. Postawić się w sytaucji kogoś innego. Kogo akurat jakaś tam sytuacja dotyczy. I się zastanawiam. Jak ja bym postąpiła? Jak się zachowała? Co czuła?

Wracamy wieczorem do domu. Jasiu zasypia w aucie. Usypiająca jest dla niego ta jazda. Choć dystans niewielki. Ale jednak. Śpi. Kurcze. Trzeba będzie go obudzić. Bo zaraz kąpiel. Wysiadam. M.też wysiada. I nagle mówi, że telefon znalazł. O tu. Obok tego samochodu leżał. Pewnie komuś wypadł. Wezmę ze sobą, mówi. Trzeba poszukać numeru do kogoś bliskiego. I zwrócić. Ale to nie tu. Do domu najpierw chodźmy. Bo przecież mały w  aucie śpi. I tak też było. Telefon. Rozmowa. Dzwonek do drzwi. Uśmiechnięty. Radosny. Starszy pan. Żona telefon zgubiła. Jak z auta wysiadała. Nawet nie zauważyła. Jak gdyby nigdy nic wiadomości na jedynce oglądali. A tu masz babo placek. I dziękował. Uśmiechał się. Chciał znaleźne dać. -Nie trzeba, każdy na moim miejscu postąpiłby tak samo…

Kilka dni temu to było. Paczkę wysyłałam. Dla przemiłej Pani Asi. Co to narodzin małego marynarza oczekuje. I wpadło Jej w oko kilka marynarskich ciuszków Jasia. Na poczcie adresuję. Pakuję. Szykuję. Pani przy okienku jakaś taka niezbyt miła. Może zły dzień miała. A może zmęczona. Może się z mężem pokłóciła. A może jej autobus rano uciekł. Płacę. Przy okienku. Za dwie przesyłki. Bo jeszcze babci mej kilka fotek Jaśka podesłałam. Tak daleko mieszka. I rzadko widzi małego. Owa pani. Przy okienku. Za jedną przesyłkę tylko skasowała. A zabrała dwie. Do wysłania. –Za dwie Pani skasowała? Ojej, nie. Dziękuję. I uśmiech na twarzy zawitał. I jeszcze tak ze trzy razy dziękowała. Jakby to walizkę ze skarbem kto zwrócił. Mała rzecz, a jak wiele zmienia. Mały gest. Kilka słów. A człowiek człowiekowi jakby bliższy…

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s