Tata. Bardzo łatwe słowo do wypowiedzenia. Może to dlatego Jaś tak szybko je opanował- ku mojej uciesze:) To był drugi raz kiedy wyjechałem do pracy gdy on był już z nami. Czy łatwiej? Nie za bardzo…
Ciężko jest opisać to wszystko. Wszystko zaczyna się już na kilka dni przed wyjazdem. Patrzę na nich, oboje. Staram się zapamiętać jak najwięcej rzeczy, bo wiem, że już za chwilę jedyne co będę miał to wspomnienia, zdjęcia i rozmowy. Pamiętam, gdy wyjeżdżałem po pierwszych sześciu miesiącach od powiększenia się naszej rodziny. Pamiętam jak w dniu wyjazdu trzymałem go na rękach, a on niczego nieświadomy po prostu na mnie patrzył. Nigdy nie sądziłem, że ja tak się zmienię. Ja. Przeciwnik brudnych pieluch i wszechobecnego krzyku.. A jednak. Od momentu narodzin wszystko się zmieniło. Płacz i krzyk Jasia mnie nie drażnią, brudne pieluchy nie śmierdzą tak strasznie:p Coś się we mnie zmieniło. Wszedłem na inny etap, i nie spodziewałem się jak szybko się do niego przystosuję:)
Ja, jako samiec Alfa naszego małego stada poczuwam się do „upolowania mamuta” dla mojej rodziny. Nie sądziłem ile radości daje po prostu opieka nad nimi. I tak, raz na jakiś czas muszę udać się na „polowanie”.
Jest ciężko. Ile to razy podczas kontraktu sięgam po zdjęcia czy filmy z nimi. Ile to razy planuję co chciałbym z nimi robić po powrocie. Mimo, że jestem daleko staram się żyć z nimi. Myślę, że nie byłoby tak jak jest gdyby nie Asia, która nie daje mojemu pierworodnemu zapomnieć kim jestem:)
Są dni lepsze i gorsze. Kiedy masz wszystkiego dość, kiedy nic nie idzie jak iść powinno, kiedy myślę, że jeszcze chwila i zwariuję. Ale wtedy przychodzi zdjęcie ich razem, uśmiechniętych:) Jest siła!
Piszę tu tylko z perspektywy ojca, o tęsknocie za dzieckiem, ale dla mnie to wszystko jest całością – nie da się tęsknić tylko za połową stada.
Mimo wszystko jestem spokojny. Wiem, że Jaś ma ze sobą mamę, a ona jego i wspólnie sobie dają radę.
Czasem staram się wszystko ukryć, gdy widzę ich na Skypie. Nie chcę dać po sobie poznać, ale sądzę, że nie tylko ja wpadłem na ten pomysł.
Tata tęskni bardzo, zawsze. Każdego dnia myślę o nich. Oczywiście nie da się tego robić cały czas przy natłoku pracy dnia codziennego, ale zawsze mam dla nich czas.
A powrót? Jest stresujący. Kiedy czekam już na bagaż i wiem, że za chwilę ich zobaczę to głupie myśli kłębią się w głowie: „A co jeżeli mnie nie pozna?” , „A jak się wystraszy?”. Ale to mija, mija w momencie gdy biorę go na ręce, przytulam żonę i czuję wielką ulgę.
A potem staję się ojcem i mężem na pełny etat. Jestem takim człowiekiem, że gdy zejdę z trapu ze swoim bagażem to już w mojej głowie nie ma miejsca na sprawy związane ze statkiem. Oczywiście, kiedy jestem w pracy to robię to na 100% ale potem jest „pstryk” i przechodzę na tzw „home mode”. I cieszę się z tego, bo to pozwala mi być też na 100% w domu.
Kiedyś przeczytałem, że ojcem może być każdy, ale nie każdemu jest dane być tatą.. Więc staram się być dla niego właśnie takim tatą. Cierpliwym i wyrozumiałym, stanowczym i ciepłym. I wiecie co? Chyba dobrze mi idzie bo dostałem od niego awans: z taty na tatusia:)
Chyba dopiero najgorsze przede mną. Kiedy usłyszę od niego słowa w stylu: „Dlaczego znowu wyjeżdżasz?”, „ Nie jedź tato!”.. ale chyba każdy przez to przechodzi.
Marynarze to twardziele co? Ale nie raz już widziałem czerwone oczy właśnie takich twardzieli po rozmowie przez telefon ze swoimi dziećmi. I to jest wspaniałe! Być tatą na 100%!
Ehhh piękne to , jakbym czytała swoją rozmowę z Piotrem ❤ Pięknie ująłeś uczucia w słowa.Piotrowi też jest ciężko, każdego dnia prosi mnie o co raz więcej zdjęć i filmów z Laurką.Co dzień przed snem ogląda je od początku i mimo że nie ma Go "dopiero" od 3 tygodni, to jeśli chodzi o dziecko, zmiany nastąpiły kolosalne.A Jego boli fakt, że Go to omija.Ale tak jak napisałeś…tata czasami musi wybrać się na polowanie…. ❤
PolubieniePolubienie
Po raz kolejny cieszę się z męskiego punktu widzenia na blogu. Bo zawsze rozczulają się wszyscy jakie to żony marynarzy biedne, a z tego co mąż mi opowiada czasami to właśnie oni mają o wiele gorzej. Bo wyjeżdżając oni zostawiają wszystko, a my – żony, na chwilę rozstajemy się tylko z jedną osobą.
PolubieniePolubienie