Terminal A- Przyloty

Zawsze odwożę i odbieram mojego M. z lotniska. I towarzyszą temu skrajne emocje. Nienawidzę tego Okęcia, gdy wyjeżdża i uwielbiam je, gdy wraca. Wrócił raptem cztery dni temu, więc te emocje takie świeże. Za każdym razem doświadczam czegoś nowego, za każdym razem cieszę się jeszcze bardziej, przeżywam jeszcze bardziej…

Tym razem wracał z Chin. Lot do Amsterdamu trwał ponad 12 godzin. Gdy on wylatywał z Amsterdamu, ja wyjeżdżałam z Konina do Warszawy. Pędziłam na urwanie karku, bo w tym dniu byłam jeszcze w pracy, popołudnie spędziłam z Jasiem i naprędce ze wszystkim się wyrobiłam. Miał być kilka minut po 22.00, ale samolot miał opóźnienie, dobre pół godziny. Na przylotach tłok jak nigdy. Masa ludzi, więc znalazłam miejsce gdzieś z boku i cierpliwie czekałam. Przyglądałam się tym wszystkim osobom, tym emocjom i uczuciom, wszystkim tym scenom, które miały tam miejsce:

-Grupa dziewczyn z transparentem i balonami witała Natalię. Rozentuzjazmowane głośno rozmawiały i niecierpliwie czekały. Transparent z napisem: Witaj w domu Natalia budził spore zainteresowanie.

-Rodzice czekali na córkę. Gdy już się zjawiła, to wzruszeniom nie było końca. Wydawało się jakby się dawno nie widzieli. Mama ze łzami w oczach przyglądała się córce rzucającej się w ramiona taty.

-Pan w idealnie skrojonym garniturze, z kwiatami w dłoniach czekał na kobietę w żółtym płaszczu i niebieskim plecaku. Gdy już się zjawiła, pocałunkom nie było końca.

-Kilku gości klikających w swoje telefony stało znudzonych pod ścianą z kartkami w ręku na których mieli napisane dziwnie brzmiące nazwiska. Kiedy podeszli do nich mężczyźni mówiący dziwnym angielskim akcentem, ruszyli razem w kierunku parkingu.

-Kobietę z dwójką dzieci w burce na głowie większość ludzi omijała szerokim łukiem. Jej dzieci znudzone całym tym zamieszaniem, mimo późnej pory szalały na terminalu.

-Ktoś zostawił bagaż, którym zainteresowali się ochroniarze.

-Ktoś śmiał się w głos z radości, a ktoś inny cichutko szlochał ze szczęścia…

Lot KL1369. Wylądował w końcu. Motyle szalały w środku. Serce biło jak szalone. Stałam przy drzwiach przesuwnych stąpając z nogi na nogę. Z tego podniecenia aż rozbolał mnie żołądek, baa bolała mnie cała klatka piersiowa, cieszyłam się jak dziecko. Zadzwonił mi, że już wysiadł z samolotu i czeka na bagaże. To czekanie niestety się przedłużyło, ponieważ okazało się, że jeden bagaż został w Amsterdamie i przyleci dopiero jutro. Ale to nic. Ważne, że on był!

Droga powrotna minęła mi w oka mgnieniu. Gadałam jak najęta- jak zwykle zresztą, ale trudno się dziwić. Nie było go cztery miesiące. Nie jesteśmy w stanie nadrobić tego czasu, ale za to cieszyć się sobą możemy w stu procentach.

I wiecie co, zawsze kiedy mi ciężko, gdy M. jest na statku, to myślę sobie o tych powrotach. Bo tego nie da się opisać, nie da się nawet opowiedzieć. To trzeba przeżyć na własnej skórze. Te emocje, ten stan jest nieporównywalny z żadnym innym. To jest coś niesamowitego, co, śmiem nawet twierdzić, buduje i wzmacnia związek. Przy każdym powrocie zakochuję się na nowo. Przy każdym powrocie czuję się jak nastolatka. Przy każdym powrocie przeżywam pierwszą randkę z nim. Przy każdym powrocie latam dwa metry nad ziemią. Każdy powrót jest inny. Każdy powrót jest wyjątkowy. Wraca dwa razy w roku fundując mi wspaniałą dawkę niezapomnianych emocji. Nigdy do tego nie przywyknę i nigdy mi to nie spowszednieje. Na te powroty czekam zawsze z utęsknieniem.

Powroty są piękne, a Terminal A jest przesiąknięty tymi wszystkimi pozytywnymi emocjami z nimi związanymi. Terminal Przylotów codziennie doświadcza tę radość i szczęście. Codziennie jest świadkiem łez wylanych ze szczęścia i miliona uścisków w geście radości. Powroty są the best!!!

6 thoughts on “Terminal A- Przyloty

  1. 100% prawdy w tym co napisałaś. Aż się popłakałam czytając ten wpis.
    Chciałoby się powiedzieć: Powroty – trwajcie 🙂

    Polubienie

  2. Jak ktoś ma doła powinien jechać na lotnisko do bramki przylotów. Tyle pozytywnych emocji, że aż micha sama się cieszy. Współczuję drogi na lotnisko. Ja wyjeżdżam o godzinie przylotu i jak dojeżdżam, to akurat Damian wychodzi z walizką.

    Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s