Mówi się, że człowiek jest w stanie zrobić wiele w imię miłości. Nie tylko tej partnerskiej, ale miłości rodzinnej. Bo choć powiadają, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu, to jednak ta najbliższa to wartość stała.
Życie ostatnio daje mi trochę w kość. Doświadcza podwójnie a nawet potrójnie. Sprawdza moją wytrzymałość i moje granice. Los sprawia, że przychodzi mi mierzyć się z sytuacjami, z którymi mam do czynienia pierwszy raz w życiu. Stawia przede mną wybory, które to wywołują u mnie łzy, ścisk żołądka i gulę w gardle. Ciężko mi pozbyć się myśli, które sprawiają, że czuję się źle. I walczę każdego dnia, bo wierzę, że z każdym dniem i tygodniem będzie lepiej. Po burzy zawsze wychodzi słońce.
Nigdy nie zwątpiłam, jakiego wyboru dokonać, nie zawahałam się, którą ścieżkę wybrać. Na tej obranej ścieżce zawsze było dobro moich bliskich. I choć czasem ciężkie, to te wybory są dla mnie naturalne. Może dlatego tak trudno jest mi pojąć, że ktoś może wybrać i wybiera inaczej. Że coś co dla mnie jest instynktowne, dla kogoś innego już nie. Oczywiście, rozbieżne punkty widzenia są normalne. Coś, co najbardziej szkodzi relacjom (nie tylko partnerskim, ale wszystkim relacjom, tym rodzinnym też), to brak chęci zrozumienia, dlaczego druga osoba myśli, mówi, zachowuje się tak, a nie inaczej. Bardzo często myślimy tylko o sobie, a w zachowaniu drugiej osoby doszukujemy się drugiego dna. I choć nie jest to łatwe, warto spróbować wyobrazić sobie siebie w sytuacji tej drugiej osoby. Jak ja zachowałabym się na jej miejscu mając taką sytuację a nie inną. Co dla mnie tak naprawdę jest ważne, co mogę odpuścić a czego nie. Na co mam wpływ, a na co zupełnie nie mam.
To wszystko sprowadza się do jednego. Do miłości do drugiego człowieka. Bo przecież często z powodu miłości przedkładamy własnego dobro i własne wygody ponad dobro innych. Coś oddajemy, z czegoś rezygnujemy, coś przekładamy w czasie, coś nabywamy, coś sprzedajemy, na coś czekamy itd. Taka jest właśnie miłość. Bezpretensjonalna, cicha, skromna, skora do poświęceń.
I nie zawsze to wszystko łatwo przychodzi. Czasem trzeba się sprzeciwić, tupnąć nogą, zaprotestować, powiedzieć „nie”, usunąć się na bok, milczeć, popłakać, pokrzyczeć, to jednak koniec końców zawsze zwycięża miłość!
Ktoś mądry kiedyś powiedział, że ludzie zapomną, co mówiłeś, ludzie zapomną co zrobiłeś, ale ludzie nigdy nie zapomną ci tego, że sprawiłeś, że czuli się tak a nie inaczej…