Ku uciesze…

16Ależ byłam dziś zła. W sumie to nawet nie na niego. Co on winien. Nie wyspałam się. I już. A że jemu  już o 1.00 w nocy do łóżka rodziców iść się zachciało, to co tam. Wzięłam. M. miał odłożyć do łóżeczka jak zaśnie. Zostaw, mówię. I tak został. Do rana. Mi ręka ścierpła. Biodra zdrętwiały. M. w krzyżu łupie. Kark go boli. Czytaj dalej

Chleb powszedni

WP_20150206_002Otwieram oczy… Nad łóżeczkiem Jasia księżyc świeci, mimo dnia. Zamykam oczy. Może jeszcze chwilę. Może zasnę. Na kilka minut. Kilkanaście. Może na godzinę. Lężę. I ta cisza. Ten spokój. Słychać śmieciarkę za oknem. Opróżniają kontener. Ktoś dywan na trzepaku trzepie. Dzieci z przedszkola naprzeciw już po placu zabaw harcują. Zasypiam. Czytaj dalej